174 dzień. Ostatni raz jadłam dwa dni temu, a spałam cztery. Nadszedł czas na odpoczynek. I sen. Słońce chyliło się już ku zachodowi. Podążałam za nim. Po chwili wbiegłam na pole. Własność tutejszego farmera. Tak się złożyło, że w tym samym czasie jego właściciel oceniał swoje plony. Człowiek. Zagrożenie. Atakować! Zaytrzymałam się i zaczęłam ujadać i powarkiwać ostrzegawczo. Przerażony mężczyzna omal nie upadł cofając sie gwałtownie.
- Spokojnie - starał się mnie uspokoić - Nie zrobię ci nic złego.
Te słowa przypomniały mi, gdzie jestem. Przestałam warczeć i usiadłam na ziemi. Zadowolony farmer dał mi obwąchać dłoń. Wtedy wyczułam, że w jego kieszeni znajduje się coś do zjedzenia. Zaczełam szturchać nosem owe miejsce. Mężczyzna domyślił się, że jestem głodna. Wyjął ze swojej kieszeni wędzoną kiełbasę i przerwał ją na pół. Jedną część podał mi, a drugą zjadł sam. Wchłonęłam błyskawicznie mięso. Przez myśl przeszło mi, aby zostać z tym człowiekiem. Mieszkać w jego domu i chronić jego rodzinę. Szybko jednak odrzuciłam ten pomysł. Musiałam iść dalej. Polizałam dłoń mężczyzny jako podziękowanie za posiłek i pobiegłam dalej. Farmer spojrzał tylko za mną z lekkim zażenowaniem. Pewnie spodziewał się, że będę chciała z nim zostać. Po chwili jednak wrócił do pracy. Ja biegłam dalej. W pewnym momencie wyczułam zapach innego psa. Sfory psów. Jednak bylo za późno. Niedługo po wykryciu zapachu wpadłam na obcego. Przyjęłam pozycje obronną. Spodziewałam się ataku. Jednak nic nie nastąpiło. Pies stanął przede mną nieco skonsternowany. Nie zamierzał atakować. O co chodziło? Czemu nie szczekał? Czemu nie reagował?
-Kim jesteś i co tu robisz? - padło pytanie.
Nadal gotowa do ataku lub obrony postanowiłam odpowiedzieć na to drugie.
- Celu mojej podróży.
Nastąpiła chwila ciszy.
Ktoś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz