środa, 22 kwietnia 2015

Od Amigo - Quest 1

Dzień był cudowny. Czuć było prawdziwą wiosnę. Dawno już nie byłem taki szczęśliwy z życia. Całe Crazy Dog's było cudowne. Słońce było wysoko na niebie, a ja miałem pełno energii. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. To dziwne, ale nie miałem dzisiaj ochoty na niczyje towarzystwo. Udałem się do Mglistego Lasu. Pochodziłem między drzewami, upolowałem zająca i zjadłem obiad, zdrzemnąłem się chwilę pod jednym z drzew. Aż w końcu... Podniosłem się gwałtownie z ziemi. Wyczułem zapach. OBCY zapach. Zacząłem węszyć, a po moim ciele przebiegł dreszcz. Znałem już ten zapach, aż za dobrze. Gdzieś w środku czułem, że kiedyś w przeszłości miałem z nim już styczność, ale nie chciałem do siebie dopuścić tej strasznej myśli. Pomimo strachu postanowiłem zobaczyć to na własne oczy. Ostrożnie krok po kroku zacząłem iść w stronę skąd wyczułem ów znajomy zapach. Bałem się tak jak jeszcze nigdy. Nie chciałem w to uwierzyć. W końcu doszedłem, aż na Łąkę Wielu Mgieł. Wyjątkowo nieprzyjemne miejsce. Pomimo ciepłej pogody, tutaj dało się odczuć chłód. Rozejrzałem się niepewnie dookoła i przez chwilę miałem wrażenie, że moje serce przestało bić. Nieopodal krańca Mglistego Lasu ujrzałem...
- Lilian... - wyszeptałem. Ale przecież moja siostra... nie żyje. Nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Przed oczami przeleciał mi obraz rozszarpanego ciała mojej siostry, która zmarła 2 lata temu. Nagle suczka obróciła się w moją stronę. Zrobiłem krok do przodu. Chciałem do niej podbiec, ale nie zdążyłem. Zdążyłem tylko dostrzec jej smutne, pełne bólu oczy i przepraszający uśmiech, po czym tuż obok niej przebiegła najprawdziwsza wataha wilków. Zasłoniła Lilian i nie mogłem jej dostrzec wśród tłumu wilków. I znów poczułem ten znajomy i znienawidzony zapach. Zapach wilków... To on mnie tu przywiódł. Rozpaczliwie usiłowałem przedrzeć się przez tłum do mojej siostry, ale wataha wciąż mnie odpychała. Zrozpaczony czekałem, aż wilki przebiegną. Wkrótce wataha zniknęła głęboko w Mglistym Lesie. Spojrzałem na miejsce gdzie stała Lilian i przeraziłem się. W pierwszej chwili moje źrenice powiększyły się ze strachu, ale już w następnej sekundzie, nie odczuwałem już nic. Lilian leżała rozszarpana przez watahę wilków. Jej martwe oczy patrzyły na mnie, jednak mnie nie dostrzegały. Czułem pustkę. Rozpacz, która nawiedzała mnie przez cały rok po śmierci Lilian. Dokładnie tak zapamiętałem ten widok. Nagle znów wyczułem zapach wilków. Tym razem nie drgnąłem nawet o centymetr. Wkrótce cała wataha mnie otoczyła. Wilki były coraz bliżej... Szykowały się do skoku...

Otworzyłem gwałtownie oczy. Byłem cały spocony. Podniosłem głowę w górę. Był środek nocy, a ja leżałem pod jednym z drzew w Mglistym Lesie.
- Rozumiem... Musiałem przysnąć. - pokręciłem głową i
spojrzałem na swoje łapy. Ledwie je widziałem wśród tych ciemności. Nie zwracałem jednak na to uwagi. Czułem się dziwnie... obco... jak nie ja. Wstałem i skierowałem kroki w stronę Łąki Wielu Mgieł. Doszedłem do miejsca, w którym ujrzałem swoją siostrę. I wtedy zrozumiałem. Nie jestem już sobą. Nadeszły "te dni", a wraz z nimi... Mistero.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz