- Długo by mówić, ale w skrócie - ulica, siostra, wilki. - spoważniał lekko.
- Tak, ale ty przynajmniej nie straciłeś wszystkich - mruknęłam.
- Nie chcę dłużej ciągnąć tego tematu - szepnął pod nosem.
- Dobra, to jeśli nie chcesz, to chodź za mną. - obróciłam się.
Szliśmy dobre parę minut. Wkońcu dotarliśmy na ogromną polanę.
- Siadaj tu. - niechętnie wskazałam mu miejsce. Cóż, moja natura.
Usiadłam zatem niedaleko i zamknęłam oczy. Czekałam i czekałam.
- Co mamy robić? - zapytał znudzony Amigo.
- Ćśś! Czekaj! Już się zaczyna!
Z trawy wyłaniały się małe główki, a potem było widać te piękne stworzenia w całej okazałości.
- A co to jest?
- Bażanty, nigdy ich nie widziałeś?-zapytałam.
- Nie.. Jakieś dziwne są.
Posłałam mu srogie spojrzenie. Nie będę tolerować nie kochania bażantów. Dla mnie to zachowanie nie jest typowe.
- Chodź mały! - zaczęłam mówić, a bażant zaczął się do mnie zbliżać.
Ułożył się przy mnie i szturchał mnie dziobem.
- A kto to?- zapytał Amigo, który pierwszy raz widział takie zjawisko.
- Ten tutaj to Czesław. - odparłam z uśmiechem. Patrzyłam się tylko na nie. Na moich przyjaciół.
<Amigo?Brak weny. #Bażanty Forever>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz