Mglisty Las -
miejsce ostatnio często przeze mnie odwiedzane. Panująca tam cisza i spokój
tworzy oazę dla mnie chroniącą przed wścibskimi i głośnymi psami, a także przed
mną samą i moimi paranoicznymi zapędami. Siedziałam akuart myśląc o swojej
przeszłości. przypomniałam sobie twarze ludzi i pyski psów, których miałam
okazję poznać. Nie chciałam zapomnieć o tych, którzy poświęcili się walcząc z
terrorystami. Czynność ta była niestety również stresująca. Za każdym razem,
gdy przypominałam sobie kogoś z oddziału po chwili ukazywał mi się obraz jego
zwłok. W końcu uznałam, że nie ma sensu użalanie sie nad sobą i swoją
przeszłością. Postanowiłam potrenować. Do tego idealnie nadawała sie Łąka Wielu
Mgieł, dlatego też tam się udałam. Gdy zrobiłam zaledwie 11 kroków, usłyszałam
szelest. Na początku myslałam, że to wiatr, bądź jakaś zwierzyna, lecz gdy
szelest powtórzył się w odległości mniej więcej 2 metrów ode mnie zaczęłam mieć
się na baczności. Wtedy poczułam woń psa. Tamtego dnia moja paranoia nie dawała
sie aż tak we znaki - pamiętałam, że to sfora co wiąże się z obecnością
innych psów - byłam jednak gotowa do ataku.
- Wyjdź - warknęłam
ostrzegawczo - Nie chowaj się.
Pies, a raczej suka
wyszła posłusznie zza krzaków. Nie musiała nic powiedzieć, żebym wiedziała, że suka nie jest skora do rozmów. Mnie też wizja dialogu nie odpowiadała, wolałam jednak, aby sprawa została wyjaśniona. Chciałam wiedzieć, czy jestem szpiegowana, a jeśli tak, to dlaczego.
- Co tam robiłaś? - spytałam wskazując skinięciem głowy krzaki. Suka prychnęła i odpowiedziała z wyczuwalną ironią i sarkazmem w głosie:
Skygge Makt?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz