czwartek, 23 kwietnia 2015

Od Ansii CD Percivala

Po zjedzeniu dodatkowej porcji owoców morza położyłam się na brzegu, łapy zanurzając w letniej wodzie. Percival siedział kilka kroków ode mnie, jednak z dala od krystalicznej cieczy.
Miło mi, tak właściwie. Jestem zrelaksowana, a to zjawisko na tyle rzadkie, że aż surrealistyczne.
Przyłapałam się na tym, że przyglądam się psu. Mój łeb leżał na kamyczkach, a ja patrzyłam na niego do góry nogami. Popołudniu nie zwracałam uwagi na szczegóły w jego wyglądzie, teraz jednak zachodziłam w głowę, jakiego koloru są jego oczy. W ciemności nie mogę tego dostrzec.
Zamknęłam oczy w chwili, gdy na mnie spojrzał. Miałam nadzieję, że tego nie zauważył. Nic z tego. Usłyszałam jego cichy śmiech.
- Jestem tak interesujący, że mnie oglądasz?
Umiesz żartować? Kto by pomyślał.
Przekręciłam głowę i zmrużyłam oczy w odpowiedzi.
- Dobrze, spokojnie. Niczego nie sugeruję.
Ruszył brwiami, jakby jednak dopuszczał taką myśl.
Zrobiłam minę, jakby żołądek podchodził mi do gardła.
Udał obrażonego.
Nie mogłam wytrzymać i wybuchnęłam śmiechem. Z racji, że leżałam na ziemi zaczęłam się po niej tarzać. Niezamierzenie wpadłam do wody, gdy z za dużym rozmachem się obróciłam. Płyn wdarł mi się do gardła i nie zdążyłam jej zatrzymać. Płuca zaczęły mnie palić, a ja tak bardzo starałam się złapać oddech, że choć ruszałam łapami, wcale nie przybliżałam się do brzegu - wręcz przeciwnie, szłam dalej i na dno.
Miałam ochotę krzyczeć. Wołać pomocy. Byłam na tej cienkiej granicy i już myślałam, że nie wystarczy mi silnej woli.

Perch?
Opo bez większych znaczeń mają właśnie główną rolę,
bo obrazują wspólnie spędzone czasy.
Ale masz jakiś klasyk.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz