Drgnąłem gdy moja skóra zetknęła się z lodowatą wodą. Skierowałem wzrok na suczkę, która teraz siedziała z lewą łapą w wodzie i wpatrywała się we mnie uważnym wzrokiem. Przewróciłem oczami, nieco zdumiony jej zachowaniem.
- Złotko, nie próbuj mnie wciągnąć w żadną zabawę, bo ci się to nie uda - westchnąłem, wstając i patrząc na nią w tym momencie z góry - Ale to nie zmienia faktu, że bardzo przyjemnie będzie się ochłodzić...
Powoli wszedłem do zimnej wody. Przy pierwszym spotkaniu z cieczą przebiegł mnie dreszcz, jednak po kilku następnych krokach przyzwyczaiłem się do temperatury wody. Przymknąłem oczy z rozkoszą. Tak dawno nie pływałem, że niemal zapomniałem, jakie to błogie uczucie. Wziąłem głęboki wdech i zanurzyłem się cały. Toń zamknęła się nade mną, a wokół mnie zapanowała ciemność, która pogłębiała się jeszcze bardziej, gdy płynąłem w kierunku dna. Wreszcie, gdy płuca zaczęły protestować, zawróciłem i mocno odepchnąłem się łapami. Otoczenie powoli zaczęło się rozjaśniać, aż w końcu wypłynąłem na powierzchnie, wysoko wyskakując do góry. Westchnąłem z rozkoszą, gdy złapałem oddech. Jeśli tak ma wyglądać każdy mój dzień spędzony w tej sforze, może jednak zostanę tu na dłużej.
I nagle przede mną pojawił się pysk suczki. Sessiz. Poprawiłem się w myślach. Zupełnie zapomniałem o jej obecności. Zmrużyłem oczy, niezadowolony.
(Ansia?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz