piątek, 3 marca 2017

Ktoś tu jeszcze zagląda?

Jestem po prostu ciekawa... czy ktoś tu jeszcze zagląda? 
Bo ja tak i przypominam sobie wszystkie wspaniałe chwile w tej sforze. Tęsknię za nią i chciałabym, żeby wróciła...



~Quer

czwartek, 21 maja 2015

Zawieszenie

Przepraszam was bardzo, ale w najbliższym czasie nie będę mogła opiekować się Crazy Dogs. Z powodu mojego złego stanu. Nie chcę, by przez tydzień nikt nie pisał i potem wielce się zaskoczył gdy usunę bloga... choć nigdy tego nie zrobię...
Spodziewajcie się ponownego odwieszenia bloga ok. przyszłego miesiąca. Na razie nie mogę prowadzić bloga, a nie chcę go zsyłać w niepowołane ręce.


~Przepraszam was bardzo, Rambo.

wtorek, 19 maja 2015

Zmniejszona aktywność

Ogłaszam zmniejszona aktywność przez co najmniej tydzień z powodów osobistych.
~Dziękuję za zrozumienie, Rambo.

poniedziałek, 18 maja 2015

Od Niry CD Misiu

Uśmiechnęłam się do Misia i objęłam przyjaciela łapą. Ten człowiek raczej nie był zły, ale pragnął mieć prawdziwych przyjaciół... ech, co my teraz zrobimy? Chyba nie zostaniemy u człowieka tylko dlatego, że nas uratował? Z drugiej strony żal mi mężczyzny. Kupił nas za pieniądze, a utrata ich jest dla ludzi porażką. Dla większości ludzi, ale on nas kupił za dużą sumę. Wtem samochód stanął, człowiek wysiadł i wypuścił nas na...wielkie, zielone podwórze! To niczym raj dla psów trzymanych w klatkach od kilku dobrych (a raczej złych)godzin. Odetchnęłam i zaczęłam bawić się w dotychczasowym domu z Misiem.
- Złap mnie!
Krzyknęłam oddalając się błyskawicznie na bezpieczną odległość.
- Ał, czekaj, muszę rozprostować łapy...
Zaczął udawać, że nie ma siły iść, a później hyc! I mnie złapał.
- A ty chytry Miśku! Już sobie popamiętasz!
Zaśmiałam się przewrócona przez jego łapę. Przy nim byłam jak piórko.
- Ciekawe!
Był już metr ode mnie. Nagle zobaczyłam kudłatego szczeniaka. Ba, dwa! Łkały smutnie i trzęsły się z zimna. Były za płotem, który dzielił ulicę od posesji.
- Poczekaj Misiu...
Zatrzymałam go łapą. Wzięłam szczeniaki i wylizałam je jak matka. Musiały ją stracić, jeden był potrącony przez rower, ale przeżył. Kazałam Misiowi przejść spokojnie przez płot na oczach człowieka. Już chciał za nim biec, kiedy ukazałam się jego oczom z szczeniakami w pyszczku. Położyłam je powoli u stóp człowieka i odeszłam za płot. Ten się uśmiechnął i odszedł z nimi do domu.
- Ach, Misiu! Czuję się jak bohaterka, tylko w którą stronę do sfory?

<Misiu?>

niedziela, 17 maja 2015

Usunięte psy

Zgodnie z obietnicą, usuwam nieaktywne psy. Miały szansę, by pozostać tutaj, ale najwidoczniej one mają to gdzieś, podobnie jak ja ich. Minęło wystarczająco czasu, by napisać jedno głupie opowiadanie, ale skoro i tego im się nie chce, zostają wyrzuceni.

USUNIĘCI (bezpowrotnie): Sinon, Renee, Maya, Shadow Luna, Tina, Bentley.

Od Edwarda CD Negry

W ostatniej sekundzie, chwyciłem ogon suczki, powstrzymując ją od śmiercionośnego skoku w przepaść. Rzuciła mi oburzone spojrzenie.
- Oszalałaś?! - wypuściłem jej ogon z pyska. - Mogłabyś się zabić!
Suczka, kiedy tylko wyswobodziła się z uścisku, zignorowała moje słowa, i zeskoczyła ponownie - tym razem, nie na złamany kark, ale na skałę, o piętro niżej.  Przewróciłem oczami, karcąc ją w myślach za głupotę.
Widziałem jak pędzi na oślep, zeskakując o dwa piętra, aby stanąć w końcu na brzegu rwącej Rzeki Zguby, przy boku nieznajomego mi psa. Słowa wypowiadane z ust roztrzepanej Negry, topiły się w potoku, ale mimo tego dosłyszałem ich urywki.
Odwróciłem się i odszedłem. Nie miałem zamiaru stać tam na krawędzi, jak głupek i czekać aż  Negra skończy  pogawędkę z koleżką. Jednak zdrętwiałem w połowie kroku słysząc swoje imię.
- ....RainSteal.....
Mimo woli odwróciłem się i spojrzałem przez krawędź, na wstęgę dzikiego potoku. Negra stała odwrócona tyłem. Nie mogła.... Eh, zdawało mi się. Moje prawdziwe imię znają tylko rodzice i rodzeństwo...
Ale...Zaraz, zaraz.
Przed odbiegiem, Negra wykrzyczała imię. Spróbowałem sobie je przypomnieć. Juuzou. Tak Juuzou. Ale to nie mogło być.... Ugh, to MUSIAŁ być czysty przypadek. Nie możliwe, aby Negra znała mojego brata. To musiał być ktoś inny, musiał...
Zaczynałem się wahać.. Coś czego po prostu nienawidziłem - wahanie. Mogłem zejść na dół, mogłem upewnić się, czy moje myśli biegną w dobrym kierunku - ale wtedy naraziłbym się na gniew Negry. Na pewno nie będzie chciała mieć przy sobie "Napoleona Boidupę" przy spotkaniu z dawno niewidzianą osobą. Drugim wyjściem, było by czekanie na suczkę, czekanie na wyjaśnienie spraw. Ale wtedy nie byłbym sobą - i przyswoił Negrze tylko satysfakcji. Mogłem jeszcze odejść, marnując szansę na drugie spotkanie brata - jeśli to był on.
Pokręciłem głową. Nie, to nie był on. @#$%^&....
< Negra? Trochę nie wiem, jak mam wywlekać to CD ;^; >

Od Amigo cd Skyfall

Ucieszyłem się z ponownego spotkania Skyfall. Fakt, znaliśmy się krótko, właściwie wymieniliśmy ze sobą tylko kilka zdań... ale jednak miło było znów spotkać tę tajemniczą suczkę. Posłałem jej przyjacielksi uśmiech.
- Nie sądziłem, że jeszcze cię spotkam. Pozwól, że zaproponuję... może zechciałabyś tym razem dołączyć do Crazy Dog's? - Skyfall spojrzała na mnie podejrzliwie - Możesz się zastanowić. - dodałem - Nie ma co się śpieszyć. - po tych słowach natychmiast zmieniłem temat - Tak więc Skyfall... co ty na to, żeby uczcić jakoś nasze ponowne spotkanie?
- To znaczy? - nie zrozumiała
- Moglibyśmy przejść się gdzieś na spacer, wspólnie zapolować... Co ty na to? Ewentualnie jeśli wolisz możemy po prostu gdzieś usiąść i pogadać. - zaproponowałem, wciąż z uśmiechem na pysku. Widać była, że Skyfall głęboko się zastanawiała. Ja tylko czekałem. Od dnia kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy, zauważyłem że było w niej coś... tajemniczego.

<Skyfall? tak jakoś nie miałam pomysłu xp >

Od Rudego - CD Belli

 Uśmiechnąłem się przyjaźnie i pomogłem wstać śmietankowo-rudej suczce.
- Bella! - usłyszałem głośny krzyk - natychmiast przeproś pana! - biszkoptowy labrador zbliżał się do nas od strony polany.
- Pana? - parsknąłem - "panem" to ty możecie nazywać najwyżej Rambusia! Jestem Rudy - powiedziałem i podałem łapę psu, który mierzył mnie nieufnym spojrzeniem.
- Malbon - mruknął ostrożnie.
- A przepraszać absolutnie nie trzeba! Dmuchawce to wyjątkowo podstępne bestie, jak widać trzeba na nie uważać w każdym wieku - mówiąc to puściłem oko do małej.
 Mała akita wpatrywała się we mnie zaciekawionym wzrokiem z lekkim, nieśmiałym uśmiechem. Nie była czysto rasowa, chodź mnie to oczywiście nie przeszkadzał: sam byłem dymnym przedstawicielem psa wielorasowego.
 Lubiłem szczeniaki. Wydawały mi się bardziej...hm...otwarte? To chyba dobre słowo -  a więc był bardziej otwarte niż znakomita większość psów. W dodatku ta mała suczka wydawała się podobna charakterem do mnie. (Co swoją drogą chyba nie najlepiej o mnie świadczy...)
 - Wy tu nowi, prawda? - spytałem.
- Mhm - odparł Malbon. Z jego dużych, smutnych oczu niewiele można było wyczytać. Co jakiś czas rzucał zaniepokojone spojrzenie w kierunku suni, potem przerzucał wzrok na mnie. Chyba nie wyglądałem jakoś źle, jednak rozumiałem jego ostrożność.
- Jestem Bella, a Malbon to mój brat - powiedziała mała -  tak, dosłownie przed chwilą dołączyliśmy.
- Może chcielibyście poznać nieco te tereny? Możecie mi wierzyć, że gdzie jak gdzie, ale w Crazy Dogs jest co zwiedzać! - zapewniłem.
 Suczka spojrzała prosząco na labradora, który wyraźnie zmagał się z konfliktem wewnętrznym.

< Bella, wybacz długość i jakość - poprawie się >

Od Negry CD Edwarda

We wzroku Edwarda można było wyczuć przerażenie. Czyżby się czegoś bał? Tak, zapewne miał koszmar i się nie chce przyznać.
-A może Edziowi coś się przyśniło? -powiedziałam ze sztucznym przejęciem i lekkim sarkazmem.
-A choćby nawet, to co?! -warknął.
-To nic. Czy ja mówię, że wtedy by coś było? -prychnęłam z obojętnością.
W głębi duszy martwiłam się o Edwarda, ale nie chciałam tego pokazywać. Bo i po co?
-Dobra, boidupo. Idziem na spacer? -zaproponowałam bez ironii, całkiem poważnie.
-Ja już zna te twoje spacery, podziękuję.
-No Edek... -mówiąc to dałam mu lekkiego kuksańca w bok.
Przewrócił oczyma i rzekł:
-Dobra, ale spróbuj mnie zdenerwować, a pożałujesz...
-Grozisz mi?- zadrwiłam.
Fuknął i zaczął brnąć przed siebie.
-To gdzie idziemy? -zapytał spokojnie.
-Prowadź Napoleonie Boidupo!
-Możesz przestać? -warknął poddenerwowany.
-Dobrze... -odpowiedziałam z trudem tłumiąc głośny śmiech.
Ruszyliśmy przed siebie wolnym krokiem. Z tego co zdążyłam wycisnąć od Edzia, szliśmy w kierunku Przepaści. Mieliśmy podziwiać piękne uroki tamtejszego rejonu... Ble ble ble. Wcale mnie to nie interesowało i tylko przewróciłam oczami gdy się o tym dowiedziałam. Jakoś specjalnie mnie to nie kręciło... Gdy tylko dochodziliśmy do samej Przepaści, moje podekscytowanie wzrosło. Patrzyłam dookoła zdając sobie sprawę z piękna tego miejsca.
Nieśmiało zaczęłam podchodzić do skarpy, pod którą tętniło życie - płynęła Rzeka Zguby.
Wtem moje serce szybciej zabiło. Zobaczyłam kogoś, kto był moim najlepszym przyjacielem... ''wojownikiem z tamtych lat''. Ucieszyłam się niczym małe szczeniątko na widok wielkiego kawałka mięsa. Mój ogon momentalnie dostał padaczki, a krtań sama wykrzyknęła:
-Juuzou!

<Edź? >


sobota, 16 maja 2015

Od Belli do Rudego

Byłam zmęczona podróżą. Moje jeszcze dobrze nie wykształcone mięśnie odmawiały posłuszeństwa. Poprosiłam Malbo, by zatrzymać się i odpocząć, jednak on był nieugięty. Wkrótce jednak upadłam i po prostu zasnęłam. Po chwili dryfowałam na barkach brata, który szedł w swoje strony szukając dla nas schronienia - sfory. Podziwiałam go za to, że niestrudzenie parł prze siebie dając mi dobry przykład. Był kochany...
***
Będąc w śnie nie myślałam o niczym, bo jak wiadomo, utraciłam przytomność. Po dłuuugiej chwili obudziłam się roztrzęsiona. Przyśnił mi się mój ojciec wraz z matką. Sen był tak realistyczny, że aż musiałam ugryźć się w łapę, by uwierzyć, że jestem na jawie.
Brat posłał mi ciepłe spojrzenie, mówiąc, że znalazł sforę - Crazy Dogs. Ponoć załatwił już wszelkie formalności z alfą i możemy już pełnoprawnie przebywać na terenach pięknej sfory, która była dla nas ostoją.
Odwzajemniłam uśmiech i przeciągnęłam się ziewając. Rozciągając mięśnie zauważyłam kątem oka oddaloną o zaledwie kilkanaście metrów polankę, na której rosło tysiące kwiatów. Uwielbiam zrywać te cudne roślinki! Nie myśląc długo pohasałam w stronę łąki. Nie zważałam na słowa, które wypowiadał w gniewie brat. Chyba chciał mnie okrzyczeć...
Zaczęłam hopsać po polance zrywając pojedyncze okazy kwiatków. Cieszyłam się tą chwilą jak nigdy. Póki nie zauważyłam dmuchawców...
Gdy tylko je ujrzałam, moje płuca poszły w ruch. Zdmuchiwałam każdy jeden nie patrząc gdzie idę i nie słuchając krzyczącego braciszka.
http://s3.flog.pl/media/foto/4951445_dmuchawce-latawce-wiatr.jpgWtem moją głowę przeszył mocny ból. Upadłam i wypuściłam z pyska wszystkie zdobycze. Przetarłam oczy i spojrzałam dookoła. Przede mną stał rudy pies, który chyba chciał mi pomóc.  Sam miał nabitego guza na łbie, więc zdałam sobie sprawę z tego, że zderzyliśmy się.
-Bella! -usłyszałam głośny krzyk brata. -Natychmiast przeproś pana!-dodał jeszcze donośniej.
Skuliłam się patrząc krucho w oczy rudego psa, na którego wpadłam chcąc zdmuchnąć przekwitniętego mniszka.

(Rudy piesku? ^^)

Nowe rodzeństwo! - Malbon i Bella


Imię: Malbon, co po francusku oznacza tyle co złodobro, a to bardzo dobrze odwzorowuje charakter tego psa.
Zdrobnienie: Jego imię jest dość krótkie i zwięzłe, ale w poprzednim życiu otrzymał przezwisko Malbi i tak też pozostało do dzisiaj.
Płeć: Oczywiście, że pies
Wiek: 5 długich i ciężkich wiosen
Znaki szczególne: Malbon jest zwyczajnym labradorem, nie ma znaków szczególnych.
W hierarchii: Jest bardzo wrażliwym i nadopiekuńczym bratem Belki więc postanowił dalej pracować ze szczeniętami i zostać ich opiekunem.
Cechy charakteru: Malbon. Złodobro. Te dwa słowa wszystko wyjaśniają. Ten labrador to zamknięty w sobie dzikus, który jest oschły i czasami agresywny. Cechuje go asertywność w stosunku do towarzystwa i wszelakiego kontaktu z istotami żywymi poza roślinkami (które uwielbia) i swą ukochaną siostrą Bellą. Malbi to ciężki orzech do zgryzienia... Raz będzie odpierał próby nawiązania jakiegokolwiek kontaktu, a raz będzie wręcz łaknął przyjacielskiej duszy obok siebie. Zazwyczaj jest samotnikiem. Łazi swoimi ścieżkami po nieznanych terenach z dala od tętniących życiem sfór, które po prostu - denerwują go. Jest psem, którego nikt już nie okiełzna. Z powodu natłoku przerażających sytuacji, które przeżył w przeszłości nie otwiera się przed innymi. Nie ufa żadnej istocie, prócz siostry.
Mimo wszystkich złych cech jakie posiada, jego serce wciąż łaknie miłości i przyjaźni. Wciąż jest otwarte dla świata. Pragnie wierzyć w to, że na świecie jeszcze istnieje dobro...
Cechy fizyczne: Ten pies jest czystej krwi labradorem. Mierzy 59 cm WK i waży nieco ponad 32 kg. Jest maści biszkoptowej.
Motto: Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie mogąc przybrać żadnego kształtu, osiada ciasno na dnie serca niczym śnieg podczas bezwietrznej nocy.
Lubi: Malbon z pewnością lubi samotność. Kocha przebywać sam, bez nikogo obok. Lubi też wsłuchiwać się w odgłosy natury. Natury nie zniszczonej przez ludzką rękę czy jakąkolwiek inną działalność. Jeżeli chodzi o stosunek do psów, Malbon unika ich. Nie chce zadawać się z płcią piękną, ponieważ bardzo szybko się zakochuje, choć nie można tego po nim poznać. Poza tym jest bardzo nieśmiały i z pewnością żadna suczka nie zechciałaby wymienić z nim choćby jednego zdania.
Nie lubi: Towarzystwa. Tylko towarzystwa nie lubi.
Umiejętności: Malbon potrafi świetnie ukryć swoje uczucia, jest wspaniałym aktorem. Prócz tego wspaniale biega i aportuje.
Ciekawostki: Malbon sam w sobie jest wielką tajemnicą, którą pierw trzeba poruszyć, by odkryć jej każdy odłam.
Partnerstwo: Jego serce łaknie kochającej partnerki, ale sam nie wie czy jest gotowy na związek...
Rodzina w sforze: Jego ukochana, najukochańsza siostrzyczka (choć przyrodnia..) Bella.
Rodzina poza sforą: Miał kochającą matkę, ale po tym co się stało nie chce jej wspominać.
Historia:Wydawać się może, że życie Malbona było usłane różami. Niestety, nie. Labrador ten od samego poczęcia był pogardzonym szczeniakiem nie mającym prawa żyć. Jego los był przesądzony; zginie wraz ze swym rodzeństwem. 
Dlaczego maluch był pogardzony? Tylko dlatego, że był synem samego Alfy Sfory ''Dog's Dark Blood'' i niestety - jego nieślubnej partnerki. Potocznie można powiedzieć, że Malbon to ''wpadka'', której każdy chciał się bezwzględnie pozbyć. Jedyną osobą, która chciała uniknąć jego śmierci była matka, która niestety musiała wynieśc się ze sfory gdy tylko prawda wyszła na jaw. 
Pewnego jesiennego poranka na świat przyszły dwa szczenięta - Bonmal, Malbon, Molly, River i Sendy. Zmęczona porodem suka nie miała nawet sił, by je wykarmić, ale i tak opiekowała się nimi jak tylko mogła. Była pewna, że nikt jej nie dostrzeże i spokojnie będzie mogła uciec wraz z maluchami gdy tylko nabierze ponownie sił. Niestety, wkrótce otoczona została armią składającą się z kilkunastu psów - w tym rodziców alfy, z którym była w ciąży. W ich oczach płynął gniew, a żądza krwi po prostu się w nich gotowała. Przerażona suka chciała uciekać, jednak nie mogła. Przyciśnięta przez najstarszego samca - ojca alfy nie mogła nigdzie się ruszyć. Wiedziała, że zaraz zostanie zabita, ale tak się nie stało. Nastało coś jeszcze gorszego niż śmierć - emerytowany alfa kazał wybrać jej jedno dziecię, które będzie mogło przeżyć. Roztrzęsiona Mirabelle nie wiedziała co zrobić więc milczała tłumiąc łzy. Psy naciskały, w końcu postawiły jej ultimatum - albo ona i jedno ze szczeniąt, albo nikt. Suka nie wahała się długo i pod presją śmierci wybrała najzdrowszego i mającej najwięcej szans na przeżycie pieska - Malbona. Chwyciła go już w pysk mając nadzieję, że ucieknie. Zawiodła się. Szczeniątko zostało brutalnie jej odebrane po czym porwane. Suka zaczęła głośno szlochać słysząc pisk zabijanych szczeniąt. Uciekła. Tyle ją widziano...
Malbon został zaniesiony wprost pod nogi alfy, który był jego ojcem. Drago nakazał przynieść szczeniaka, ponieważ chciał się nim zająć i wykazać. Kochał Mirabelle, ale musiał zgodzić się z wolą rodziców. Tym samym okazał się potworem - nie pomógł M. i nie uratował szczeniąt. Bydlak... 
Malbon dorastał w kochających warunkach. Miał wszystko czego chciał. Władzę, każdą panienkę, własnego sługę, własną hodowlę zwierząt płowych... Ale brakowało mu jednego - matki. Wiedział dobrze co się z nią stało. Z nią i jego rodzeństwem. Szczerze nienawidził ojca za to co zrobił. Od małego był przekonany, że to złe bydlę bez uczuć, miał rację. 
Przyszedł dzień, w którym jego wstrętny ojciec wziął sobie za żonę piękną suczkę rasy Akita, która była prawdziwą pustą, nadętą lalką stworzoną tylko do pomiatania innymi. Drago to pasowało. Malbon nienawidził zarówno ojca jak i macochy. Chciał wreszcie wyrwać się z tej sfory i gdy prawie mu się to udało dowiedział się o narodzinach szczeniąt. Szczeniąt Drago i Anne. Początkowo miał to gdzieś, ale jak tylko raz kazano mu opiekować się nimi, po prostu zakochał się w suni imieniem Bella. Pokochał ją jak własne dziecię. Spędzał z nią mnóstwo czasu, tylko przed nią się otwierał. Niestety- ojciec zapragnął, by tron objął szczeniak imieniem Mystero. Reszty kazał się pozbyć. Dziadkowie Belli byli bezwzględni. Chcieli zrobić z nią to samo co z wcześniejszym miotem. Ale nie tak łatwo... Malbon chcąc uratować szczenięta porwał je.  W pośpiechu zostawił czterech braci u poczciwej wilczycy, która kochała młode zwierzaki. Oczywiście zajęła się nimi i podziękowała Malbonowi. Bellę wziął ze sobą...
Kontakt cytrusss - Howrse.pl
<opowiadania dodawane przez administrację czytaj: Rambusia>




Imię: Jej imię to Bella
Zdrobnienie: Lubi swoje pełne imię, ale uwielbia gdy brat zwraca się do niej Belka.
Płeć:No oczywiście, że sunia!
Wiek:Bella jest jeszcze szczenięciem, które wciąż rośnie. Urodziła się 31 kwietnia 2015r.
Znaki szczególne: Bella raczej niczym się  nie wyróżnia...
W hierarchii: Na razie jest tylko szczeniakiem, ale w przyszłości chciałaby zostać zbieraczem ziół lub alchemikiem.
Cechy charakteru:Bella to nadzwyczaj pogodna suczka, . Cieszy się życiem mimo tego co spotkało ją zaledwie miesiąc temu... Nie odziedziczyła żadnej cechy po rodzicach, ani po dziadkach. No nie licząc rasy... Całej miłości do świata nauczył jej brat, który sam jest zamknięty w sobie, ale całe jego dobro potrafi jej przekazać w kilku miłych słowach. Bardzo go kocha... 
Bella jest pogodną, wesołą, ciekawą świata sunią, która cieszy się każdą chwilą spędzoną w towarzystwie. Tak, uwielbia czas spędzony z przyjaciółmi. Jest bardzo towarzyska, pragnąca ciągle zawierać nowe znajomości. 
Mimo tych cech, Bella to nadzwyczaj delikatna sunia, która uwielbia gdy traktuje się ją z z szacunkiem, ale nie tylko jak ''głupiego szczeniaka''.
Trzeba też dodać, że Belka to nadzwyczaj inteligentna, cierpliwa i wrażliwa jak na swój wiek sunia, która ma w zwyczaju długo chować urazę i nie przebaczać zbyt szybko...
Cechy fizyczne: Belka to mieszaniec akity z labradorem, choć większość cech zewnętrznych odziedziczyła po matce. Obecnie mierzy ok 30 cm WK, ale cały czas roście. Jest przeciętnej maści jak dla tej rasy.
Motto: ''Nie czyń drugiemu co tobie nie miłe'' - w 100% się w tym zgadza. To bardzo pokojowa i bezkonfliktowa sunia.
Lubi: B. lubi towarzystwo, świetną zabawę z przyjaciółmi, różnorakie gonitwy za wszelakim ptactwem, zbieranie kwiatów. Uwielbia też leniuchowanie pod wielkimi, rozłożystymi drzewami.
Nie lubi:Bella nienawidzi chamstwa, bezczelności i okrutności wobec każdej istoty. Tylko to ją dręczy. Nie toleruje też zawziętych, upartych i zdradliwych psów.
Umiejętności: Sunia ta jeszcze sama nie wie co potrafi. Wie tylko, że jest mistrzynią w pływaniu i biegu na długi dystans.
Ciekawostki:Bella mimo wszelkich złości jakie spotkały ją w życiu jest otwartą i miłą sunią pragnącą żyć w szczęściu i spokoju.
Partnerstwo: Na razie o tym nie myśli. Jest zbyt młoda.
Rodzina w sforze:Ukochany brat Malbon.
Rodzina poza sforą:Ojciec Drago i matka Anne. NIE, ona nie miała nigdy rodziny...
Historia:Bella urodziła się w sforze ''Dog's Dark Blood'', która od początku nie wydawała się jej dobra. Od pierwszych dni Bella czuła sztuczną miłość, którą emitował jej ojciec wraz z matką. Dobrze wiedziała, że nie chcą jej znać, że nie jest potrzebna. Była tylko zbędną rzeczą, nad którą nawet nie opiekowali się. Prawdziwą miłością obdarzył ją ukochany brat - Malbon, który uratował jej życie i towarzyszy do dziś.
Kontakt: cytrusss -Howrse.pl
<opowiadania dodawane przez administrację czytaj: Rambusia>

Od Edwarda CD Negry

Nie zwracając uwagi na suczkę zająłem się swoją kaczką. Rozdrapałem przypieczoną skórkę. Powąchałem mięso. Po chwili wstałem i podszedłem do Negry. Nie pytając o zgodę, urwałem sobie hapsa.
- EJ! - warknęła.
- Jednak wolę mięso surowe - skrzywiłem się. Negra wzruszyła ramionami i zajęła się swoim obiadem. Ja zamiast się delektować (czego nie lubiłem) połknąłem zdobycz "raz,dwa" i spojrzałem bez cienia uczucia na zajadającą się suczkę.
- Zamierzasz tak stać i się gapić? - zagadała w końcu, wylizując ostatnie kości. Usiadłem.
- Nie widzisz? Czekam na ciebie. - odparłem z nutką niecierpliwości. Negra wsadziła sobie kość między szczęki i rozgryzła całą siłą pyska, zostawiając białe odłamki.
- To co robimy? - zapytała.
Wzruszyłem ramionami.
- Nie wiem.
- Rusz głową sieroto! - zawołała. - Musimy coś wymyślić zanim zanudzimy się na śmierć.
- Nawet nie... - urwałem, westchnąłem i pokręciłem głową. - Nie wiem, możemy się gdzieś przejść?
Wzruszyłem ramionami.
- A niby dokąd, mistrzu? - zapytała z goryczą.
- Nie pytaj mnie, bo nie mam pojęcia. Zresztą jest już późno, lepiej chodźmy znajdźmy schronienie na noc.
Negra z nieokreślonego powodu przerzuciła oczami, po czym ruszyła w stronę pobliskiego drzewa. Wymościła się na mchu, kiedy ja wskoczyłem na drzewo i ułożyłem się na konarze.
 Nie minęła chwila, a las zapadł się w ciemność. Tylko iskry wiecznego płomienia strzelały kojąco, rozświetlając polankę. Szybko zapadłem w sen, przetykany koszmarami.

Stałem w centrum. Wszystko mgliło się, jak w wizji. Kręciło mi się w głowie. Miałem dokładne pojęcie gdzie jestem. Znienawidzone przez siebie miejsce , z którego tak bardzo chciałem uciec, jednak nie mogłem. Chciałem ruszyć się do przodu, ale podłoga obwinęła mi się wokół łap unieruchamiając mnie. Serce zabiło mi szybciej. Rozejrzałem się. Z kątów i ścian zaczęła spływać krew. Zalała podłogę , pokryła moje ciało. Była wszędzie. Na pustych miejscach ścian, zaczęły pojawiać się czerwone odciski łap, rozległ się stłumiony chichot. Spróbowałem się ruszyć, ale nic z tego. Nagle ogarnął mnie błogi spokój, przestałem się szarpać.  Na środku pokoju pojawiła się ciemna sylwetka. Stała odwrócona tyłem. A kiedy się odwróciła, ujrzałem tylko to znienawidzone spojrzenie złotych oczu, zanim krew zalała mi płuca. 

Obudziłem się gwałtownie. Normalny pies obudził by się z krzykiem, ale stłumiłem ten odruch. Pot zalewał mi czoło, a ja głupio się upewniłem, czy to nie była krew. Negra spała, przytulona do drzewa. Rzuciłem jej krótkie spojrzenie, zanim zeskoczyłem z konara z głuchym pacnięciem.
Nie obudziła się. Odetchnąłem dwutlenkiem węgla i ruszyłem w ciemność.
Aby ochłonąć miałem zamiar popolować. Nie miałem siły aby wytropić zwierzynę, więc była to zwyczajna zabawa w berka z myszami polnymi. Kiedy po długich zmaganiach, dosięgłem jej ogon, usłyszałem szelest. Odwróciłem się gwałtownie.
Coś zmierzało w moim kierunku. Straciłem apetyt, odrzuciłem myszkę, która z piskiem odbiła się od drzewa.
Po sekundzie rozpoznałem zbliżającą się Negrę. Była zaspana, przecierała łapą oko.
- Co tak wcześnie? - zapytała nieprzytomnie. Rzuciłem jej jedno ze swoich obojętnych spojrzeń.
- A to już zabronione jest wcześniej wstawać. Nie mogłem zasnąć. - odwróciłem pysk. Jednak Negra zaczęła coś podejrzewać. Coś leżało na rzeczy.
< Negra?>

Zapraszam!

Kochani, wiem, że nie powinnam tutaj tego publikować, ale jednak postanowiłam zaryzykować i podzielić się z wami linkiem do mojego bloga. Wiem, że niektórzy z was szukają blogów z opowiadaniami, więc z pewnością będą zainteresowani Love Angel. 
 ZAPRASZAM! :)
-----------------
 
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGpMftADgXbFxpH8u3hJ5wAFflddfD6AzTwneewZ6xTga8D9H6ZT5ToUNXmqmgNRATD9-sQ9IZQl8BKkwBzxx6djCCyA5vyN10GGGtjTeHlD3-gsP67qZt2In00wSTVvWI7u3uh7xNN0U/s1600/nieboryan.png

Od Snow'a C.D. Faye

- Dobrze, ja naprawdę mogę zostać. - Uśmiechnąłem się.
- Nie chcę robić problemów... - Suczka westchnęła i zwiesiła łeb.
- Nie robisz. - Powiedziałem.
Suczka zamerdała ogonem.
- Upolujemy coś? - Zapytała szybko.
- Przed chwilą zjadałaś kaczkę... - Zdziwiłem się.
- No... ale głodna jestem. - Uśmiechnęła się przepraszająco.
Pokiwałem głową ze zrozumieniem.
Suczka wstała i ruszyła na przód. Poszedłem za nią. Gdy weszliśmy do lasu, usłyszeliśmy szmery. Suczka odwróciła się przerażona.
-Spokojnie... - Powiedziałem cicho i zacząłem węszyć. - To tylko wilki. - Ze spokojem zacząłem iść dalej.
- Tylko wilki?! - Zapytała zdziwiona suczka - Tylko?!
- Tak, tylko. - Nie rozumiałem o co chodzi.
< Faye? Tablet...>

piątek, 15 maja 2015

Od Negry CD Edwarda

***
Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że to CD było bez sensu więc i ja takie napiszę xD
Nie pisze się ''dwoma kaczkami'', ale ''dwiema kaczkami''... Ej Edziu, Edziu...
***

Chwyciłam delikatnie patyk, który dotychczas trzymał Edward. Z niezwykłą precyzją ustawiłam go tuż nad ogniem, by ten czule muskał swymi płomieniami kaczkę [załóżmy, że była oskubana XD]. Zadowolona ze swojego czynu, zablokowałam patyk kamieniem, by nie przesuwał się. Odsunęłam się lekko i z uśmiechem na pysku zaczęłam obserwować ptaka, z którego kapał topiący się tłuszcz, który podsycał ogień Jeszcze bardziej.Po kilku chwilach obróciłam padlinę i tak w kółko, aż lekko się zarumieniła. 
-Dawaj mojego! -warknął w moją stronę Edward. 
-Ale przecież jeszcze się nie upiekł... -przewróciłam oczyma mówiąc to.
-Wiem co gadam, oddawaj.
-Ok, żryj surowe. Nie ma sprawy. 
Chwyciłam badyl po czym zdjęłam zębami gorącą kaczkę, którą następnie rzuciłam pod nogi Edwarda. Ten odskoczył gwałtownie i krzyknął:
-Co ty robisz!
-Oddaję twoją padlinę.
Warknął. 
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSbAyVsPUyMmpaUcXtK62M1JmGISEgO-ackMZCo5nfGB0DoZ-ASVVDujp2rGsER6NAkSZ5gXLrHtLvqLeya9Ks6jaW6lrLtygSqN8tS__cevRj04uBk-Pjd2jey6l32kYD0rRzUU_zvIFr/s400/kaczka_pieczona.jpg
[...] i chudziutkiego mięska kaczki [...]
Ja poprawiłam swojego ptaka i ponownie skierowałam go ku ogniu. Tłuszczyk ze skóry zaczął topić się momentalnie pozostawiając po sobie pamiątkę w postaci rumianej skórki. Widać było, że mięso zaczyna powoli nabierać pożądanego przeze mnie waloru smakowego jakim było odpowiednie upieczenie. 
Po dość dłuższej chwili wyjęłam z ognia ptaszysko i wraz z kijem poszłam pod drzewo, pod którym Edziu męczył się ze swoim niedopieczonym, surowym wręcz ptakiem, który nie wyglądał ani pewnie nie smakował dobrze.
Zaśmiałam się szyderczo patrząc na biedaka, który tylko pociąga nosem, by poczuć aromat mojej zdobyczy. No niestety, sam zadecydował o smaku ptaka. 
Na mój pysk wszedł bezczelny, ironiczny uśmieszek. Zabrałam się za obłupywania ptaka z chrupiącej i aromatycznej, przypieczonej skórki i smakowania delikatnego i chudziutkiego mięska kaczki. 

<Edziu? Trza było słuchać Negry? Trza było! ._.>

OD Rambo CD Rudego(padalca)

Przerwałem nagle naszą mokrą sielankę, by wyostrzyć słuch i zacząć nasłuchiwać dobiegającego do mych uszu dźwięku. Myślałem, że to głos zbliżającego się do nas psa, chcącego zaczerpnąć wody ze źródła, ale myliłem się.Podniosłem nogę i wysunąłem pierś wraz z głową lekko do przodu. Kątem oka zauważyłem małpującego moje ruchy Rudego, ale zignorowałem to i dalej nasłuchiwałem z czujnością. Wtem ujrzałem pięknego rogacza stąpającego ostrożnie po polanie. Wymachiwał swym wielkim i okazałem porożem pokazując przy tym swą dumę i szlachetność. Nigdy nie miałbym serca z zimną krwią zabić tak piękne zwierzę, ale patrząc na ozdobę jego czaszki aż ślinka mi pociekła.
-Rudy...-szepnąłem
-Czego? -warknął bardziej z ironią niż z złością w głosie.
-Polujemy? -zawahałem się, ale jednak wypowiedziałem to słowo.
Po chwili namysłu Rudy(padalec) rzekł stanowczo:
-Oczywiście.
Tak zapragnąłem nie tyle jeleniego mięsa co jego wygarbowanej skórki i pięknego poroża, które w wyobraźni widziałem już na ścianie. Pomyślałem jednak, że te elementy nie przydadzą się tak dobrze mi jak Rudemu(padalcowi). Tyle co dołączył i chciał zamieszkać w obskurnej jaskini. To przynajmniej nieco urozmaici wygląd i nada grocie niepowtarzalny styl.
Obserwowałem zwierzę dość długo.W końcu zdecydowałem się wyskoczyć z wody i popędzić wprost pod gardło jelenia, by jednym, celnym ruchem rozciąć mu odpowiednią tchawicę i doprowadzić do wykrwawienia ofiary. Zazwyczaj zabijałem szybko i bezboleśnie, ale tym razem żądza wygrała. Rozpędziłem się. W biegu zwinnie unikałem ciernistych krzewów i ostrych kamieni. Gdy byłem już u celu i chciałem rzucić się na zwierzę, ono natychmiastowo odsunęło się i dało z kopyta na przód. Ja nieszczęście uderzyłem o drzewo, które nagle wyrosło tuż za istotą, na którą miałem ochotę. Na wielkie szczęście rogacz w pośpiechu uderzył swym porożem w tę wielką roślinę i pozostawił po sobie ślad - ogromny róg, który leżał na ziemi. [dla niekumatych; jelenie na wiosnę zrzucają poroże... tak, tak wiem, że mamy już prawie lato xD]. Otrząsnąłem się i chwyciłem w zęby piękną zdobycz. Wtem ujrzałem śmiejącego się ze mnie Rudego(padalca).
-Wiesz... - zacząłem. -Chciałem oddać ci tę piękną część poroża, ale chyba się wstrzymam...

<Rudy Padalcu? ^^>




-----------------------------------------------

Rudziełku... śmiałeś wczoraj się kłócić ze mną o poprawną formę. Tutaj zamieszczam ci zdjęcie, które zrobiłam na języku polskim za zgodą nauczycielki, która wybuchnęła śmiechem gdy tylko dowiedziała się op tym, że taka ''stara'' dziewczyna z Ciebie i nie wiesz jak powinno się pisać (i mówić). (Spokojnie, nie mówiłam o tobie personalnie, ale ''pewna starsza ode mnie dziewczyna...''. 
Sorry, ale nie mogłam się powstrzymać XD WYBACZ :3


Od Misia CD Niry

''To ty jesteś Borderem''?- głupio się zastanowiłem nie zdając sobie sprawy z powagi całego wydarzenia. Gdy tylko to do mnie dotarło wzdrygnąłem i przeraziłem się. Nie mogłem pozwolić, by ktoś obcy porwał bezczelnie Nirę i skazał mnie na na niechybny cios.
-Nie pozwolę. -powiedziałem stanowczo ksztusząc łzy.
Wiele już przeżyłem wraz z suczką i przywiązałem się do niej. Nie wytrzymałbym gdyby coś się jej stało. Traktowałem ją już jako dobrą koleżankę. Ba! Przyjaciółkę! Uśmiechnąłem się w duchu pełen nadziei, że jednak przeżyjemy i uciekniemy. Do Crazy Dogs. Przybliżyłem się do suni, by dodać jej poczucia bezpieczeństwa. Wtem usłyszałem tylko donośny odgłos otwieranych drzwi. Ludzie, którzy chcieli kupić Bordera najwyraźniej przyjechali. Właściciel klatek chwycił naszą i brutalnie wypchnął suczkę z metalowego zamknięcia. Pisnąłem z przerażeniem. Chłop pociągnął ją za skórę na szyi io rzucił pod nogi kupca. Ten ku mojemu zdziwieniu mocno opierdolił sprzedawcę za niepoprawne zachowanie się wobec psów. Zaszydziłem pod nosem z głupca.
Kupiec natychmiast porwał kojec, w którym byłem trzymany. Wyciągnął mnie, a ja odruchowo ugryzłem jego rękę. Zakrzyczał, ale od razu warknął w stronę naszego porywacza:
-Słuchaj śmieciu, za kilka godzin zjawi się tu policja. Masz tu stówę i mam cię gdzieś, w końcu cię złapią. -rzucił świstkiem papieru na ziemię.
Pobiegł z nami w stronę swojego auta. Wpakował nas szybko do środka po czym odjechał z piskiem stukając jakiś 3-cyfrowy numer na klawiaturze swojego telefonu.
Byłem szczęśliwy. Chyba wreszcie trafiliśmy na dobrego człowieka, który chciał nas kochać, a nie tępić i uznawać tylko za towar.
Przytuliłem mocno suczkę w geście uradowania. W lusterku kątem oka dostrzegłem jak pan uśmiecha się widząc nas.


<Nirka? ^^>

Od Faye

Szłam jak zwykle radosna! No na pewno od wczoraj nie gadałam z żadnym psem! To bardzo źle ledwo nie rozniosłam mojej jaskini. Co? Zaraz zacznę gadać sama do siebie!
  • Ha, ha, ha! Dobrze powiedziane Faye!- zaśmiałam się
No to pięknie już gadam sama do siebie, to co będzie jutro!? Drzewa będą ze mną rozmawiać? O na pewno zaproszę je na spacer do lasu? Tak, tam będą świetnie się czuły, w swoim gronie, prawda?
  • Faye, uspokój się!- zaczęłam
Ooo! I znowu to samo! Wrrr... Dlaczego tutaj nikt nie chce pobyć psem! Takim najzwyklejszym! Zwykłym psem, biegającym, polującym i w ogóle! Już nie wiem czy nie warto było zostać u ludzi! W tedy ujrzałam czyjąś sylwetkę? Kto to był?

<Ktoś?>

Od Edwarda CD Negry

Spojrzałem na nią miną mówiącą: "Negra, coś ty brała?" Przerzuciłem oczami.
- No chodź, nie marudź - Negra zrobiła niezadowoloną minę.
- Przecież nawet nic nie mówi... -- nie zdążyłem dokończyć zdania, bo suczka pociągnęła mnie brutalnie za sobą.
<> <> < >< >
Usiadłem pod drzewem, obserwując zmagania Negry z uniesioną brwią. Miałem zamiar sobie pójść, ale wysiłki suczki sprawiały mi nie jaką radość.
Negra nachylała się łukiem nad Wiecznym Płomieniem. Z pyska zwisała jej padlina ptactwa, płomienie lizały jej pióra. Moja zdobycz leżała grzecznie przy moim boku. Rzuciłem jej krótkie spojrzenie, po czym znowu przeniosłem je na psa.  Jeden z płomyków  szczypał Negrę w oczy więc się odsunęła.
- To nic nie da. Trzeba innego sposobu - rozejrzała się znacząco, jakby oczekiwała pomocy od świata.  Po chwili chwyciła podłużny patyk w zęby i nabiła na niego kaczkę, z głuchym mlaśnięciem. Uniosłem brew przyglądając się jej wyczynom. Z małym trudem podniosła nabitą zwierzynę i nadstawiła ją nad ogień. Płomień z rozkoszą liznął gałąź. a jej końcówka zajarzyła się ogniem. Po chwili ogień zaczął trawić nie tylko kaczkę ale i gałąź. Pokręciłem głową i podszedłem do niej blisko.
- Musisz trzymać go wyżej. O tak! - uniosłem lekko jej kijek, a od chłodnego powietrza płomień szybko zgasł.  Kaczka zaczęła się lekko smażyć. Suczka rzuciła mi zażenowane spojrzenie przetykane złością.
- Poradzę sobie sama - zajęła się swoją czynnością. Wzruszyłem ramionami, i odszedłem do swojego drzewa. Chwyciłem kaczkę w zęby i nabiłem ją na kijek Negry.
- EJ! A to co!? - warknęła, ale ja ją zignorowałem, na co ona machnęła ogonem z satysfakcją. - A wiedz, że poradzę sobie z DWOMA kaczkami!
<Negra??>

Od Rudego - CD Rambo

 Obejrzałem się za siebie i nie mogłem powstrzymać śmiechu.
Rozwścieczony Rambo biegł za mną najszybciej, jak tylko mógł rozchlapując błotniste kałuże tak, że to czym dostał ode mnie zdawało się być nieistotne.
 Całe moje łapy i pysk pokrywało błoto. Owczarek nie wyglądał lepiej, chodź on miał także posklejaną sierść na grzbiecie z powodu...no, z wiadomego powodu.
 - Rudy, stój! To tutaj! - krzyknął
Stopniowo zacząłem zwalniać w obawie, że to tylko pretekst abym przestał biec.
Pies stanął za mną zbyt zdyszany, aby cokolwiek powiedzieć. Pochyliłem łeb starając się wyrównać oddech, jednak cały czas obserwowałem ruchy Rambo.
- To ta jaskinia - powiedział unikając mojego wzroku.
Wiedziałem, że nie odpuści łatwo, jednak poszedłem we wskazanym przez niego kierunku.
Wtedy właśnie poczułem nagły ciężar przygniatający mnie do ziemi. Z płuc uleciało mi zaczerpnięte przed chwilą powietrze i padłem na ziemie.
 Rambo przygniatający mnie przednimi łapami uśmiechał się dumnie. Nie próbowałem nawet się uwolnić; chodź ja byłem szybszy i zwinniejszy, owczarek był znacznie silniejszy.
 - Błoto, tak? - fuknął - i po coś to zrobił, rudy padalcu?!
- A wiesz...- zacząłem próbując zachować powagę - ta twoja broda....mnie zawsze mówiono, że psy siwieją ze stresu, więc chciałem cię trochę...
 Rambo warknął ostrzegawczo, puścił mnie, lecz kiedy tylko wstałem poczułem na sobie całkiem sporo mokrego, ciężkiego błota.
 Mój towarzysz starał się zachować powagę, jednak jego pysk zdobił uśmiech szczeniaka, który właśnie zabrał kumplowi kość.
 Ja za to miałem wyraz świętego oburzenia na twarzy.
- Następnym razem nie próbuj obrzucać mnie błotem - powiedział wielce z siebie zadowolony i dumnym krokiem wszedł do jaskini.
 Miejsce, do którego dotarliśmy trudno opisać, chodź na pewno to kiedy zrobię.
Owczarek chodził tu i z powrotem opisując miejsca, w których przebywaliśmy.
 Przyznam, że słuchałem tylko jednym uchem. Resztę uwagi skupiałem na źródle poza jaskinią.
Kiedy do niego dotarliśmy, podobnie jak Rambo zacząłem pić. Jednak kiedy tylko towarzyszący mi pies podniósł głowę, zanurzyłem kufę w zimny źródle i ochlapałem go.
 Alfa spojrzał na mnie zbulwersowany i już miał coś powiedzieć, kiedy ponownie oberwał.
- Ty ruda mendo! - wykrzyknął i również wskoczył do wody.
 Radosną chlapaninę przerwał czyjś głos. Rambo zastygł w bezruchu i nasłuchiwał.

< Ramble? :D >