Byłam oszołomiona. Jedyne co pamiętałam to mocny cios w głowę i upadek. Oraz to jak podbiegłam do skały. Potem straciłam przytomność. Chyba... Na szczęscie nie widziałam światłości ale ciąg ''gwiazdka, ptoszek, gwiazdka, ptoszek, gwiazdka, ptoszek.''
Po długim ''transie'' obudziłam się. Dalej do końca nie byłam świadoma, ale poczułam, że spoczywam na barkach Edwarda. Gdy wreszcie w 100% byłam na jawie rozejrzałam się wokoło.
-Puść mnie! -wydałam rozkaz.
Pies posłusznie położył mnie na ziemi. Bardzo delikatnie.
-Nie ruszaj się. Pójdę po pomoc. -powiedział
-Stój.
Zatrzymał się.
-Podejdź tu. Proszę. -rzekłam
Posłusznie podszedł w moją stronę.
Resztkami sił podniosłam się i wstałam. Chwiejąc się na nogach zbliżyłam się do Edwarda.
-Dziękuję...- powiedziałam cicho przytulając się czule do niego.
Ponownie upadłam, a przed moimi znów zawitała sroga ciemność.
<Edward?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz