Po bieganiu zawsze przychodzę w to miejsce. Zazwyczaj tylko piję wodę i odprężam się przy tym wilgotnym powietrzu, ale czasami przynoszę sobie ochłodę wchodząc do wody. Właśnie wtedy miałam na to ochotę, ale kątem oka zauważyłam ruch niedaleko mnie. Spięłam się, nie chcąc okazać, że tego kogoś zauważyłam.
Pies zaczął iść w moją stronę. Skupiłam wzrok na tafli wody. Niech się okaże, że tylko idzie w moją stronę. Nie do mnie. Niech mnie ominie.
Nie zostało mi dane. Chart przystanął koło mnie.
- Witaj. - posłał mi szeroki uśmiech. - Jestem Percival Pascal Praiseworthy. Czy zaszczyci mnie pani swoim imieniem?
Patrzałam na niego jak zamurowana. Okej. Doceniam kulturę. Ale nigdy bym nie przypuszczała, że po tej ziemi chodzą jeszcze tak staroświeckie samce.
Psu zrzedła mina.
- Przedstawisz się?
Odwróciłam pysk. Nie masz na co liczyć, sorry.
- Mogła pani powiedzieć, że chce zostać sama. - zmieszał się. Chyba nie wiedział, jak się w tej sytuacji pożegnać, więc skłonił głową i chciał odejść.
To takie skomplikowane. Ponad moje siły.
Odchrząknęłam. Saluki przystanął, oglądając się na mnie.
Nie wiedziałam tak naprawdę, co teraz powinnam zrobić. No bo bez kitu, ale nie mogę mu tego wytłumaczyć.
Wbiegłam do wody. Spojrzałam na Perci... jakośtam sugerując, żeby za mną ruszył. Spojrzał sceptycznie, ale powoli wchodził do wody. Uśmiechnęłam się pod nosem. Pies najwyraźniej zaczynał się do tego przekonywać.
Szybko zanurkowałam pod wodę. Może nie jest aż tak spostrzegawczy. Planowałam klasycznie go wystraszyć. Podpłynęłam do niego i kiedy już miałam go wypchnąć, kopnął mnie łapami. Wypłynęłam na powierzchnię, krztusząc się wodą.
- Przepraszam! Nie chciałem! Nie wiedziałem... - zaczął się tłumaczyć.
Pacnęłam go łapą, kręcąc głową. Uśmiechnęłam się. Chciałam go uspokoić, w końcu to ja sama się napatoczyłam.
- To chyba nie jest najlepszy pomysł...
Zaczął się wycofywać. Zmrużyłam oczy, rzucając mu wyzwanie i natychmiast odpłynęłam wgłąb jeziora.
Wysilałam się nad tym ze dwie godziny. Doceń!
Podbijasz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz