Prychnęłam znudzona, dochodząc do wniosku, że ten pies należy do takich, z którymi i tak się nigdy nie dogadasz. Ruszyłam w kierunku wyjścia, ignorując go, jednak zastąpił mi drogę, zasłaniając piękny widok drzew, swoim dużym cielskiem.
- Odpowiedz mi na pytanie - powtórzył, tym razem mniej kontrolując gniew
Podniosłam wzrok, aby mu spojrzeć w oczy, ponieważ był ode mnie o głowę wyższy. I większy. Silniejszy. Ale mniej zwinny. To był mój atut w tej chwili.
- Czy tak właśnie ma się zachowywać nasza położna? - spytałam, mrużąc ze złością oczy
- Nie wyjdziesz stąd, dopóki nie odpowiesz mi na pytanie - odparł z uporem
Policzyłam w myślach do dziesięciu i odpowiedziałam powoli, akcentując każde kolejne słowo:
- Ja nie udaje, po prostu taka jestem, a jeśli coś ci nie pasuje, to się ode mnie odczep i daj mi spokój. Jeśli jesteś aż tak nietolerancyjny, jaki mi się wydajesz, to nie znajdziesz tutaj zbyt wielu znajomych. - spojrzałam na niego wyzywająco. Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem, aż w końcu ponownie się odezwałam.
- A więc, dobrze. Odpowiedziałam na twoje pytanie. Teraz pozwól mi wyjść.
(Misiu? musisz się postarać bardziej...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz