Nagle zawiał silny wiatr, a ja zerwałem się do biegu razem z powiewem. Tuż obok mnie podmuch niósł kilka zielonych liści oraz zapach lilii wodnych... Wciągnąłem głęboko powietrze rozkoszując się wonią wiosny. Zaraz... Skoro czuć lilie wodne, to nieopodal musi być jakieś jezioro, bądź rzeka. W wodzie są ryby, które na pewno będą pożywniejszym posiłkiem od wychudzonego zająca. Ruszyłem za zapachem, trzymając łeb w górze. Z każdym krokiem coraz wyraźniej czułem kwiaty, a w pewnym momencie do moich uszu dobiegł cichy dźwięk fal... Nareszcie.
Tak jak przypuszczałem, było to sporej wielkości jezioro. Podszedłem do tafli i zacząłem pić. Krystaliczna woda sprawiła przyjemną ulgę gardłu. Usiadłem na piasku, który przylepiał się do moich mokrych łap. Rozejrzałem się uważnie dookoła, chłonąc wzrokiem zielony las otaczający zbiornik.
Kawałek dalej na brzegu majaczyła sylwetka psa. Podniosłem się powoli i zrobiłem kilka kroków w jej stronę. Widocznie nieznajomy mnie nie zauważył, bo nadal stał w miejscu. Podbiegłem do obcego, a dopiero po chwili zorientowałem się, że jest to suczka.
-Witaj - zacząłem - Na imię mi Percival Pascal Praiseworthy. Czy zaszczyci mnie pani swoim imieniem?
Uśmiechnąłem się do suni, która najprawdopodobniej była owczarkiem niemieckim, jednak ta milczała. Czyżby niedosłyszała? Odchrząknąłem.
-Przedstawisz się? - zapytałam już nieco mniej pewnie.
< Ansiu? ^3^ Nareszcie napisałam (/^o^) / >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz