czwartek, 29 stycznia 2015

Od Zampy - C.D. Lethal'a

Kiedy Lethal mnie zostawił, nastroszając z zimna sierść, zostałam sama z moimi myślami.
Przy nim byłam zupełnie inna. Nie czułam się bardzo swobodnie, to fakt, ale nie można powiedzieć że to mi jakoś przeszkadza. Chyba się po prostu pilnuję.
I odsłaniam swoje głęboko zakorzenione ja.
Nie chciałam o tym myśleć, wolałam być spontaniczna. W końcu nie mogę być takim odludkiem, którego nikt nie ma chęci oglądać.
W końcu usłyszałam łapy psa opadające na zbity śnieg. Wszedł do jaskini i rzucił martwe zające na środek. Podeszłam z jękiem - chyba nigdy nie przyzwyczaję się do rany - a kiedy pochyliłam się nad jednym ze zwierząt, niedbale otrzepał się ze śniegu.
Spojrzałam na niego spode łba. Uśmiechnął się całą gębą.
- Co? - obszedł mnie dookoła. - Panienka nie lubi być mokra?
- A to coś złego? - fuknęłam. - Nie drażnij chorej.
- Chorej? Ojeju, masz małą bliznę i już żądasz specjalnego traktowania.
Podeszłam do niego, stając nos w nos.
- Bo mogę. - wyszeptałam i rzuciłam się na zająca, uprowadzając jednak obydwa. Szybko śmignęłam na bok.
- Ej! - zawołał. - Nie dość, że sama nie ruszyła tyłka, to jeszcze wszystko sobie zabiera...
Niby od niechcenia, znużony tą dziecinną sytuacją, zaczął mnie gonić. Widziałam jednak, że nie ma mi tego za złe.
W końcu zaczęłam tracić siły i Lethal zdołał mnie przewrócić, sam zaliczając glebę. Zające wypadły mi z pyska, a ja sama ślizgałam się po posadzce aż do najgłębszego końca jamy. Wilczy pies podkradł zwierzynę i podreptał do mnie, zadowolony.
- Aż miło było patrzeć. - rzucił mi jednego z zająców pod łapy.
- Dzięki, wiesz. - udałam obruszoną.
Natychmiast zagarnęłam zająca łapą.
- Ale pazerna.
Jak tu się nie śmiać?

(Lethal :3)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz