Ciepły,wyczerpujący dzień... Wspaniały na zimną i orzeźwiającą kąpiel. Wodospad - idealne miejsce. Ruszam. Po paru minutach jestem na miejscu i wskakuję do wodospadu. Śmieje się jak dureń z samego siebie. Nagle też słyszę śmiech. Odwracam głowę w stronę dźwięku. Zauważam... Suczkę,biało - czarna rasy border collie. Ze mnie się śmieje? Oj! Ja jej dam! Szybko wyskakuję z wody i podbiegam do niej.
-Z czego się śmiejesz? - odwracałem głową zirytowany.
-Ja? - zaczęła się rozglądać.
-Jest tu ktoś inny? - uśmiechnąłem się lekko
-Nie... - mruknęła cicho - Jestem Hope,należę do Crazy Dogs,a ty?
-Ja też... - powiedziałem tajemniczym głosem.
-Kim jesteś? - skrzywiła lekko głowę.
-Psem - zaśmiałem się.
-Imię? - zapytała lekko zirytowana.
-Arthur - zamerdałem ogonem i podałem jej łapę - Dla ciebie Cheeba.
Hope ucisnęła moją kończynę,wydawała się bardzo miła lecz nie robiłem sobie wielkiej nadziei. Może zdobędę przyjaciółkę? Oby nie okazała się taka ochła potem jak na przykład Sode...
-Wiesz co Hope? - zapytałem - Jesteś nowa,prawda?
-Tak. - odpowiedziała
-Może się gdzieś przejdziemy?
-Gdzie? - zaśmiała się cicho
-Może...Blue Cove?
Hope?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz