-Poszaleć w jakim sensie?-zapytałam. Jak mu chodziło o te zaspy...Chętnie poszaleje. Uśmiechnęłam się do psa który właśnie chciał odpowiedzieć. Wskoczyłam do dużej zaspy. Zaczęłam w niej kopać aż wykopałam duży dołek. Zrobiłam kilka śnieżek i je tam schowałam. Pies nie wiedząc co chce wyczynić zbliżył się do mnie. Od razu zasypałam psa śnieżkami i uciekłam. Pies przez śnieżki nic nie zauważył i zaczął skakać po zaspać w moim poszukiwaniu. Ja zaś byłam za zaspom z kolejnymi śnieżkami. Czekałam aż pies dotrze na zaspę za którą nie ukrywam. Po chwili usłyszałam skok i znowu zasypałam go śnieżkami. Marv nie wiedząc co się stało zaczął kopać w zaspie. Z mojego ukrycia było wszystko widać. Siedziałam za drzewem dosłownie przed kopiącym psem. Marvel mnie nawet nie zauważył tyko kopał dalej i dalej i dalej. W końcu nie było go widać. Podeszłam do wielkiej dziury wykopanej przez psa. Po chwili z dziury wyleciało śnieżki trafiając mnie prosto w pysk. Otrzepałam szybko śnieg i wskoczyłam do dziury. Psa już w niej nie było.
(Marvel wena się odezwała..)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz