Bez słowa zawróciłem i położyłem się w miejscu, z którego przed chwilą wstałem. Nie miałem pojęcia co powiedziec, choć teraz juz mniej sie tym przejmowałem. Westchnąłem ciężko i oparłem pysk na łapach. Pozwoliłem sobie na zamkniecie na chwile powiek. O ile całą noc można nazwać "chwilą".
Obudził mnie lekki szmer oraz dziwne poczucie, że ktoś patrzy na mnie. Odruchowo wydałem nieartykułowany odgłos, który miał na celu odstraszyć ewentualnego wroga. Tymczasem moim uszom dotarł rozbawiony głos:
- Spokojnie, to tylko ja. Zampa. - suczka widocznie była już w zupełni rozbudzona.
Stękając, obróciłem się na plecy i popatrzyłem w jej stronę.
- Zawsze ktoś mógł się pod ciebie podszywać... - odparłem, nadal jeszcze w połowie śpiący - Kiedy wstałaś?
- Calkiem niedawno. Tylko godzinę temu, gdy ranek przestał być rankiem, a stał się środkiem dnia...
Zerwałem sie jak oparzony.
(Zampa?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz