sobota, 31 stycznia 2015

Od Hope do Witalisa

Od początku dnia włóczyłam się po terenach nie mając nic do roboty. Mruczałam coś do siebie, czasami nuciłam jakieś wymyślone na szybko melodyjki. 
 - Ciekawe co robi teraz Variable... - zastanawiałam się na głos - Pewnie zastanawia się gdzie jestem
Westchnęłam. Kolejne piętnaście minut przeszłam w ciszy, nawet odgłosy lasu tak jakby ucichły. Zwiesiłam pysk do ziemi. Podniosłam łapę, gotowa stawić kolejny krok, gdy zauważyłam ledwo dostrzegalny zarys jakiejś postaci. Zmrużyłam oczy, starając się zauważyć coś więcej, jednak na tle śniegu owo "coś" było niewidoczne dla wzroku przeciętnego psa. Zwolniłam nieco kroku, stawiając ostrożniej łapy. Zdawałam sobie sprawę, że jestem lepiej widoczna na tle śniegu poprzez moje czarna łaty, jednak trzeba zauważyć, że nie byłam wcale też taka bardzo wystawiona na wzrok każdego. Gdy zbliżyłam się nieco do tajemniczej postaci zauważyłam psa. Bynajmniej, nie zdziwiło mnie to
 - Hej - odezwałam się, czując jak kąciki ust podnoszą mi się 
Pies, który dotąd stał do mnie tyłem, szybko się odwrócił i spojrzał na mnie badawczo. Przez kilka minut mierzyliśmy się wzrokiem. 
 - Hej... - odparł
 - Hope jestem... Niedawno dołączyłam do sfory. A ty rozumiem, że też już należysz? - spytałam, przekrzywiając łeb na lewo
Kiwnął potakująco głową, uśmiechając się.
 - Witalis - przedstawił się
 - Miło poznać - zaśmiałam się cicho - Wiesz może, gdzie można znaleźć jakąś w miarę suchą jaskinie? Jeszcze niezbyt się orientuje tutaj - wyjaśniłam nadal z uśmiechem
(Witalis? ^^)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz