Znowu ten temat. Nie miałam suczce za złe – ciekawość to
rzecz naturalna, ale jednak…
-Nie znałam swoich prawdziwych rodziców, zginęli w pożarze
kiedy byłam jeszcze mała. Zaadoptowała mnie Angoulême. Wychowywałam się w
zastępczej rodzinie, niestety została schwytana przez ludzi – powiedziałam ze
smutkiem – Mnie udało się uciec i tak tu trafiłam.
Uśmiechnęłam się lekko do Borderki idącej obok mnie. Szłyśmy
przez las, aż nagle Hope zapadła się pod ziemię! I to dosłownie! W miejscu,
gdzie jeszcze przed chwilą stała suczka, teraz znajdowała się okrągła dziura.
-Hope! – krzyknęłam. Odpowiedziała mi głucha cisza – Hope!
Jesteś tam? – spróbowałam ponownie.
-Musisz… Musisz to zobaczyć – usłyszałam odległy głos
dochodzący z wnętrza otworu. Niepewnie podeszłam bliżej i nachyliłam się w głąb
dziury. Straciłam równowagę i wpadłam do środka. Jechałam na brzuchu czymś w
rodzaju wykutej w skale zjeżdżalni, aż znalazłam się w ogromnej jaskini.
Zaniemówiłam z wrażenia. Obok mnie Hope stała z rozdziawioną buzią.
Blask kryształów tańczył na ścianach. |
-Jakie to piękne! – wymamrotałam z zachwytem. Jaskinia była wypełniona
kolorowymi kryształami. Dawały one niesamowite światło, które oświetlało całą
grotę. Szeroki tunel prowadził w głąb.
Spojrzałam na suczkę pytająco. Ta skinęła głową. Ruszyłyśmy
dalej, ciekawe dokąd zaprowadzi nas droga.
Hope? Ahoj przygodo! ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz