piątek, 30 stycznia 2015

Od Marvel`a CD. Kai

Nie poszło tak źle, przynajmniej na tyle ile myślałem, że pójdzie. Alpha nie był co prawda zadowolony, lecz inne wilki raczej ucieszyły się z tego, że nie muszą iść na wojnę. Uważasz, że to poprawny przywódca i chce dla watahy dobrze, ale mocno się wkurzył gdy zobaczył dwa psy na terenach jego watahy.
Spojrzałem na Kaję. Była nadal nieswoja. Jej sierść do końca nie opadła, a kilka wilków szło za nami by sprawdzić czy na pewno idziemy w stronę sfory.
-Nie było tak źle- trąciłem suczkę łapą w bok.
Nie odpowiedziała tylko spojrzała na mnie przenikliwie. Pokręciłem głową, uśmiechając się. Trzy wilki szły za nami krok w krok, lecz w pewnym momencie zatrzymały się, a przed nami jak z podziemi wyrosła partnerka ogromnego basiora alpha. Miała ten sam spokojny wzrok i delikatny uśmiech na twarzy.
-Dziękuję wam, że pomogliście przekonać mojego partnera do nie pójścia na wioskę. Mówiłam mu to dużo razy, ale to nic nie dawało- podeszła wadera do nas bliżej, każąc swoim strażnikom by odeszli znacząco na bok i nie przejmowali się innymi rozkazami.
-Przyjemność po naszej stronie. Widzieliśmy wioskę i to co szykowali. Pomyśleliśmy, że dobrze by było was poinformować- odpowiedziałem na zdania wadery.
-Nie myślcie źle o moim partnerze, ale on się martwi o naszą watahę i o członków. Ludzi coraz częściej zapuszczają się w te strony i chyba będziemy musieli uciec- jej mina pochmurniała.
-Nie martw się. Cóż... skoro musicie odejść to życzę wam powodzenia. I zasiedlcie się dalej od wiosek ludzkich- posłałem jej ciepły uśmiech.
Po rozmowie pożegnaliśmy się z alphą i ruszyliśmy w dalszą drogę. Po raz kolejny spojrzałem na Kaję.
-Ej? Co jest? Jakaś nie mrawa się wydajesz?- spytałem.
-Nic, nic- odpowiedziała.
-Tak? To chodź, przebiegniemy się po ośnieżonych stokach- zaszczekałem donośnie i pobiegłem w kierunku zaspy śniegu.
Kaja zaskoczona nagłym moim wybuchem stanęła i przez chwilę patrzyła jak wskakuję w wielka zaspę i dosłownie w niej znikam. Podbiegła do niej. Wynurzyłem z niej głowę, a po chwili cały wyszedłem, bo poczułem zimno, które dochodzi do mojej skóry.
-Jesteśmy husky, śniegu ani mrozu się nie boimy. Czyż nie?- spojrzałem na nią pytająco z tajemniczym uśmiechem- Zgodzisz się ze mną trochę poszaleć- mój uśmiech stał się coraz szerszy.

Kaja?

2 komentarze:

  1. Marvelciu! to ty żyjesz?!


    PS Też chory?


    PSPS Właśnie ci odpowiadam *u*

    OdpowiedzUsuń
  2. A żyju, a czemu miałby nie żyju? xd
    Tak, cały tydzień w domciu ^^
    Ja także :D

    OdpowiedzUsuń