sobota, 31 stycznia 2015

Od Silvera

Szedłem sobie przez łąkę. Nagle poczułem że wchodzę coraz wyżej i wyżej. Wszedłem na szczyt góry. Było tu pięknie. Nie widziałem nigdy takiego miejsca. Była duża przestrzeń. 
Położyłem się w puchu. Raczej sfora nie znała tego miejsca. Słyszałem jak moi przodkowie (Wilki) wyją do księżyca. Wstałem i zacząłem strząsać z gałęzi śnieg. Znowu położyłem się i zamknąłem oczy. Nie było mi zimno; wręcz przeciwnie, ciepło i przytulnie w białym puchu. Zacząłem sobie nucić piosenkę. W końcu zasnąłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz