Położyłem się w puchu. Raczej sfora nie znała tego miejsca. Słyszałem jak moi przodkowie (Wilki) wyją do księżyca. Wstałem i zacząłem strząsać z gałęzi śnieg. Znowu położyłem się i zamknąłem oczy. Nie było mi zimno; wręcz przeciwnie, ciepło i przytulnie w białym puchu. Zacząłem sobie nucić piosenkę. W końcu zasnąłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz