- Bardzo chętnie - uśmiechnęłam się szeroko i ruszyłam żwawo
- To nie w tą stronę, geniuszu - zawołał za mną pies, wyraźnie rozbawiony
- Oj...
Zawróciłam i tym razem skierowałam kroki tam gdzie Arthur, czyli w odpowiednim kierunku. Przez chwilę szliśmy w milczeniu, jednak ponieważ w mojej naturze nie było milczenie, odezwałam się, przy okazji wybiegając trochę do przodu.
- Opowiedz mi coś o tym Blue Cove - odwróciłam sie w stronę psa, tak, że teraz szłam tyłem, twarzą do rozmówcy
Podniósł brwi, widząc moje zachowanie
- Nie przewrócisz się przypadkiem? - spytał, a gdy pokręciłam przecząco pyskiem, dodał: - No, cóż. Ty się wywrócisz, nie ja. A wracając do twojej prośby: dojdziemy na miejsce, to zobaczysz...
Prychnęłam, mimo wszystko rozbawiona.
(Arthur? wena się sypie xd)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz