sobota, 31 stycznia 2015

Od Arthura C.D. Hiro Azumy

-Azuma! - próbowałem go przekrzykiwać - Lepiej abyś się nie zmieniał!
(...) Znaleźliśmy się w innym miejscu (...)
Jednak po chwili zacząłem się śmiać i biegać wraz z psem. Śnieg sypie,a... Niedługo wiosna..Ah...Koniec białego puchu,potem upał... Słońce.. Nagle uniosłem nos i zobaczyłem,że śnieg przestaje padać i wychodzi... Żółte Słońce. Zrobiło się ciut cieplej,a wiatru nie było.
-Niee.... - jęknąłem cicho.
-Spokojnie,sir. - pocieszał mnie Azuma - to nie koniec zimy,chłodu i cudów natury. 
Po czym uśmiechnął się,a ja odwzajemniłem gest. Dobrze,że przynajmniej nic nie topniało... Najgorsze było drzewo nad nami i sople. Dałem znak głową Hirowi,abyśmy już szli. Pokiwał łbem. Znaleźliśmy się w innym miejscu.
-Hiro Azuma! - krzyknąłem do towarzysza - Patrz! Zachód słońca!
-Masz rację,paniczu Arthurze - uśmiechnął się szczerze - To przepiękny widok.
-No.. - jęknąłem - Ale.. Gdzie my jesteśmy?
Hiro zaczął się rozglądać i wyglądał na lekko zakłopotanego. Obydwoje w tej samej chwili westchnęliśmy.

Hiro Azuma?
I wena spierdzieliła ;_;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz