Mruknąłem pod nosem bynajmniej niezbyt uprzejme słowa, których adresatem była Yuki. Warknąłem, zirytowany i opadłem ciężko na ziemię. Śniegu było na tyle, aby mnie zakrył, w tym momencie byłem praktycznie nie widoczny dla kogoś, kto stałby na skraju lasu. Jednak suczka wiedziała gdzie jestem i bez problemu mnie znalazła.
- Zmęczony? - spytała kpiącym tonem, pochylając się nade mną
Westchnąłem, przymykając oczy. Odwróciłem się na drugi bok, tyłem do Sode. Ta, jednak nie dawała za wygraną, po chwili znowu pojawiła się przede mną. Jej triumfalny uśmieszek wyjątkowo denerwował mnie. Z mojej gardzieli dobiegł ostrzegawczy warkot. Wyszczerzyłem zęby.
- Tak, jestem zmęczony tobą - odparłem, wbijając w nią uważne spojrzenie - Bądź taka łaskawa i daj mi święty spokój
- Nawet nie wiesz jak miło mi słyszeć twe słowa... - zacytowała mnie z widoczną radością
- Hahaha, ale to śmieszne - ponownie odwróciłem się do niej tyłem, a gdy znowu pojawiła się nade mną szybko wstałem i pchnąłem ją. Poleciała do tyłu i wpadła do śniegu. Usłyszałem jak krzyczy obraźliwe słowa w moją stronę. Zaśmiałem się.
(Sode?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz