- Daj spokój, w tym nie ma nic strasznego. Wiele takich "czarnych charakterków" w końcu się przełamało. A i tak wobec innych pozostali tak samo podli jak wcześniej. Na przykład ja - dodałam cicho, ale Lethal chyba tego nie usłyszał. Spojrzał na mnie groźnie. I nic nie powiedział. Patrzyliśmy na siebie tylko i mierzyliśmy się wzrokiem. Nic się nie działo, ale tak naprawdę między nami toczyła się prawdziwa "wojna". Czuliśmy do siebie wzajemną niechęć, lecz nie potrafiłam odsunąć od siebie wrażenia, że jednak nasze drogi jeszcze nie jeden raz się skrzyżują. Przynajmniej mi się tak wydawało.
- Lepiej by było gdybyś nie wtrącała nosa w nie swoje sprawy. - odezwał się w końcu Lethal. Wyraźnie był zły. Poza tym nie on jeden
- To samo tyczy się ciebie - odcięłam się
- Pff
- Sam odezwałeś się pierwszy więc teraz nie narzekaj - powiedziałam oschle
- Ale ty rozwinęłaś ten temat. - odparł Lethal warcząc
- Dobra wiesz co? Nie chce mi się drążyć dalej tego tematu. - przewróciłam oczami i odwróciłam się do psa plecami
<Lethal? weny tak jakby... brak -.- >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz