Śmialiśmy się i rzucaliśmy śnieżkami. Arthur wydawał mi się całkiem miły... Od razu mi się spodobał.
-Cheeba! - krzyknęłam do wilczaka - Może przejdziemy się nad Jezioro Lodu?
-E...Pewnie? - powiedział lekko zaskoczony.
Rzuciłam go puchem i ponownie zaczęliśmy się śmiać biec nad jezioro. Po paru minutach zobaczyliśmy piękny krajobraz.
-Spokój.. - westchnęłam z uśmiechem patrząc na lekko podnieconego Arthura.
-No.. - szepnął lekko nieprzytomnie po czym spojrzał mi w oczy - Lav,zostaniesz moją przyjaciółką?
-Oczywiście! - odpowiedziałam lekko rozbawiona.
Pobiegłam i zaczęłam ślizgać się na lodzie,Cheeba przyłączył się do mnie. Było świetnie... Wiatr w naszej sierści i niezwykle towarzyska atmosfera sprawiała,że ta przyjaźń miała jeszcze większy sens..
-Arthur? Upolujemy coś? - uśmiechnęłam się do Cheeby.
-Pewnie - zaśmiał się
[Arthur? Wiem,wiem,ale Brakus Venus Totalus Spierdusus...]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz