Przytuliłem ją, widząc jej smutek w oczach, wręcz odbijające się w świetle łzy. Nie wiedziałem co się zdarzyło między White`em a nią, ale widać było, że trudno jej w tej sytuacji. Poczułem jej ciepło na futrze i... kilka kropli łez? Odsunąłem się powoli. Nie pozwoliłbym no to by została tu sama, ani żeby ją ktoś skrzywdził. Na tym polega szczerza przyjaźń. Szczerze mówiąc, nigdy nie wiedziałem jej taką smutną, wręcz żeby by płakała, ale mniejsza o to.
-Sode... już spokojnie. Chodźmy stąd. Pójdziemy w jakieś... radosne miejsce niż to- spojrzałem jej w oczy i uśmiechnąłem się pocieszająco.
Kiwnęła głową i otarła oczy z łez. Wyprostowałem się, wstając na cztery łapy i czekając aż ona również wstanie. Potem próbując jakoś odstąpić od tej sytuacji by suczka nie poczuła się gorzej, rozejrzałem się dookoła, szukając jakiś znajomych miejsc, które chociaż trochę podpowiedziały mi gdzie mamy wracać.
-Pamiętasz może drogę powrotną?- spytałem się przyjaciółki.
-Tak, kojarzę nieco okolicę, ale przedtem... byłam trochę bardziej na wschód tego terenu- odparła, mówiąc już pewniejszym tonem głosu.
-A więc może jak pójdziemy na wschodnią część terenu to znajdziemy drogę do domu?- spojrzałem pytająco na Sode, która już ruszyła wzdłuż asfaltu, jednak znacznie się od niego oddalając dla bezpieczeństwa.
-Właśnie tak zamierzam- odpowiedziała, a ja podbiegłem do niej by dotrzymać jej kroku.
-Znaczy ty odnajdziesz drogę, bo ja co prawda orientacje w terenie mam znakomitą, nie chwaląc się, ale raczej gdy jakiś teren znam i byłem w nim chociaż raz i oczywiście nie goniłem za zwierzyną jak opętany- zaśmiałem się pod nosem.
Nagle zobaczyłem w górze orła. Wielki z potężnymi skrzydłami unosił się ku górze. Jego dziób był potężny, a oczy bystre i okrągłe.
Spojrzałem w górę na dłużej, stając na chwilę w miejscu i przyglądając się orle. Sode zatrzymała się po kilku krokach i skierowała na mnie swój wzrok. Widząc jednak jak patrzę w niebo i słysząc donośne krzyki ptaka, również spoglądnęła na niego.
-To musi być jakiś znak. Rzadko spotyka się orły o tej porze roku, polujące samemu. Podobno wskazują zagubionym drogę- powiedziałem sam do siebie, lecz moja przyjaciółka najwyraźniej zrozumiała to jako wypowiedź, na którą należało odpowiedzieć.
-Wierzysz w przypadek?- spytała, podchodząc bliżej mnie.
-Cóż... trudno mi stwierdzić, ale coś w środku mówi mi, że mam iść za tym orłem, bez względu co się wydarzy. Może on nas wyprowadzi, jak myślisz?- spojrzałem w dół na Sode, lekko przyćmiony od promieni słońca oraz od zbyt długiego patrzenia w górę na niebo.
-A jeśli on jest tutaj przypadkiem? Przecież może tylko polować, mało jest tutaj myszy czy innych zwierząt, na które poluje? Jednak skoro jesteś moim przyjacielem i jesteś pewny, że powinniśmy iść za nim... zgoda- na jej pysku można było zobaczyć cień uśmiechu, smutnego uśmiechu.
Widziałem to bardzo dobrze, że wspomnienia dają jej się we znaki, ale nie chciałem rozdzierać suczki ponownie. Położyłem łapę na jej ramieniu, mój wzrok był wdzięczny za to, że po raz kolejny zdolna mi jest zaufać. A raczej nie mi tylko ptakowi. Ruszyliśmy zgodnie obok siebie. Orzeł prowadził w głąb lasu.
-Wiesz... pewny to ja nie jestem, ale moja wewnętrzna mądrość, intuicja i oczywiście piękno zewnętrzne, zarazem jak i wewnętrzne mówi mi, że dobrze zrobiłem idąc za orłem- zażartowałem, uśmiechając się szerzej.
Sode? Ja i tak będę pisał Sode, przyjaciółeczko :3 xd
Pytanie ode mnie i Niity:
OdpowiedzUsuńCo do jasnej robi bielik amerykański w Europie? O.o
~~Hiro
Sobie lata, a co? Może nie wolno? :3
OdpowiedzUsuń