-Po co dołączyliśmy do tej sfory?-spytał się mnie Alvin, gdy wyszliśmy od Alfy.
On nadal niczego nie rozumie? Westchnąłem w duchu.
-Po to żebyś się pytał.-odparłem oschle, patrząc w dal.
Zmrużył oczy. Nastała cisza, taką jaką lubię.
-A tak na serio?-powiedział po dłuższym milczeniu.
Nic nie odpowiedziałem, tylko ruszył przed siebie, nie zważając na Alvin'a uwagi. Potruchtałem za mną. Myślałem, że odpuści
-Ej!-zaczął tracić cierpliwość-Odpowiesz mi czy nie?!
On jest taki głupi czy tylko udaje?
-Sam znajdziesz odpowiedzieć.-stanąłem i spojrzałem w jego niebieskie oczy-Robię to też dla twojego dobra.
Westchnął, przystając. Zignorowałem to i powiedziałem:
-Idę rozejrzeć się po terenie, wkrótce się zobaczymy.-ruszyłem, a on
stał patrząc się na mnie, po chwile stanąłem i odwróciłem głowę w jego
stronę zdając sobie sprawę do czego jest zdolny-Lepiej tu zostań zanim
coś rozwalisz.
-Nie jesteś moją matką, mogę robić co chcę!-warknął i potruchtałem w swoją stronę.
Prychnąłem i znowu ruszyłem. Szedłem tak nie zważając na nic uwagi. Była
cisza, ach jak ja ją lubię. Mijałem wiele zająców, ale nie czułem jakoś
głodu. Po trzydziestu minutach drogi doszedłem do jakiegoś drzewa.
Stanąłem przed nim. Było wielkie. Ciągle je obserwowałem.
-Witam.-usłyszałem głos za sobą.
<Ktoś się skusi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz