-Po co dołączyliśmy do tej sfory?-spytałem Jaspera, gdy wyszliśmy od Alfy.
Nadal tego nie rozumiałem. Żyło nam się dobrze, wędrując.
-Po to żebyś się pytał.-odparł oschle, patrząc w dal.
Ech... Nigdy jego nie zrozumiem. Zmrużyłem oczy.
-A tak na serio?-powiedziałem po dłuższym milczeniu.
Jasper nic nie odpowiedział, tylko ruszył przed siebie, nie zważając na mnie uwagi. Potruchtałem za nim. Czemu on taki jest?...
-Ej!-zacząłem tracić cierpliwość-Odpowiesz mi czy nie?!
-Sam znajdziesz odpowiedzieć.-stanął i spojrzał w moje oczy-Robię to też dla twojego dobra.
Westchnąłem, przystając. Jasper to zignorował i powiedział:
-Idę rozejrzeć się po terenie, wkrótce się zobaczymy.-ruszył, a ja
stałem patrząc się na niego, po chwile stanął i odwrócił głowę w moją
stronę-Lepiej tu zostań zanim coś rozwalisz.
-Nie jesteś moją matką, mogę robić co chcę!-warknąłem i potruchtałem w prawą stronę.
Stanąłem i spojrzałem w stronę, gdzie był Jasper, ale go już nie było.
Jak on to robi, że tak szybko znika? Westchnąłem i ruszyłem. Miałem
spuszczony łeb i rozmyślałem. Przez przypadek na kogoś wpadłem. Turlałem
się z kimś z górki, a po kilku metrach stanęliśmy.
-Wybacz.-powiedziałem.
<Ktoś się skusi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz