-O co się bijecie chłopcy?- spytała potulnie suczka. Uśmiechała się, jakby cieszyło ją to, że oboje krwawimy. Parsknąłem, Dancelot zrobił to samo.
-O...- chciał zacząć rottweiler, jednak zamyślił się, a ja wykorzystałem to.
-O honor, panienko, o honor- powiedziałem z dumą lekko wyczuwalną w głosie. Dance spojrzał na mnie pytająco.
-Myślałem, że dlatego, że się wkurzyliśmy- rzekł pies.
-Ależ skąd! Zlekceważyłeś mnie. Ja natomiast powiedziałem, iż nie chciałbym by doszło do rozlewu krwi. Oświadczyłeś, iż liczysz do trzech i jeśli nie ucieknę to będziemy się bić. Stanąłem do walki w obronie mej godności. Nie chciałem byś uznał mnie za tchórza- wyjaśniłem. Dancelot zrobił minę, której w żadnej sposób nie potrafiłbym określić.
-Pff- parsknęła suczka, widocznie rozczarowana tym, iż nie walczyliśmy bez powodu. Widocznie wtedy mogłaby w jakikolwiek sposób nam "kibicować". Bardzo nie lubię tego typu osób, dlatego ucieszyłem się gdy odeszła.
-Drogi Dancelocie, myślę, że nie powinniśmy się w ten sposób zachowywać- rzekłem z powagą.
-Mamy się teraz po prostu pogodzić?
-Widzisz, ja wolałbym unikać wszelkich możliwych konfliktów. Dziś po prostu chciałem obronić swój honor, nic poza tym. Może spróbujemy zostać przyjaciółmi, a przynajmniej nie kłóćmy się już więcej o nic tak błahego, co ty na to?
-A gdzie się podziało twoje "sir"?- zakpił pies.
-Do takiego przeciwnika jak ty drogi Dancelocie nie będę się zwracał przez "sir". Myślę, że jesteśmy równi sobie, więc? Spróbujemy zostać przyjaciółmi?- jak zwykle chciałem zakończyć wszystko pokojowo. To najlepsze rozwiązanie. Bałem się, iż Dancelot będzie pragnął zrobić to w całkiem inny sposób...
Drogi Dancelocie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz