Cisza...Po chwili myślenia wstałem i westchnąłem.
-Gdy miałem kilka miesięcy...Matka Fiony,Kama...zaadoptowała mnie.
-Ty..Ty tak na poważnie? - zdziwił się pies.
Wtedy odwróciłem się w jego stronę. Był ode mnie nieco wyższy,brązowe oczy i Berneński Pies Pasterski. Uśmiechnąłem się do masywnego,a zarazem szczupłego psa.
-Tak. - stwierdziłem - w sumie... Fiona również na początku była dla mnie jak matka.
-Nie dziwie się - wymruczał.
-Może gdzieś się przejdziemy? To miejsce ma mały dopływ świeżego powietrza. - burknąłem
-Blue Kove? - zamyślił się.
-Może być - potwierdziłem bez entuzjazmu.
Nie nazwałbym tego bezentuzjanym potwierdzeniem,bo praktycznie były to tylko dwa słowa. Ale rozpocząłem nimi znajomość z psem,który idzie obok mnie. Co parę chwil patrząc na siebie.
-Już jesteśmy - wyrwał mnie z zamyślenia pies.
-No,no - powiedziałem - ładne miejsce,podobnie jak reszta terenów...
Pies nie odpowiedział,a zamknął oczy.
-E! - krzyknąłem mu do ucha - Baza do Robbi'ego!
-Eee co? - burknął.
-Co ci? - warknąłem cicho - wyglądałeś jakbyś medytował.
-Słucham? Ja?
-Niet,święty mikołaj - złapałem się za głowę.
-Święty Mikołaj? - roześmiał się - Któż to?
-Ehh..Zakończmy ten temat - uśmiechnąłem się uszczypliwie.
Robb?
Racja,długość powalająca...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz