piątek, 1 maja 2015

Od Negry CD Edwarda

Westchnęłam głęboko... nie wiedziałam co mam powiedzieć. Nie mogłam zginąć! Ta melepeta obok mnie też! Nie chciałam poświęcić kilku lat moich życiowych porażek, wzlotów i upadków dla głupiego konia!
-Ja tego nie zrobię... Ty też nie możesz! Edward!
Na jego pysku pojawiło się lekkie poddenerwowanie. Pewnie myślał, że zgodzę się na to szaleństwo! Nigdy w życiu.
-Ja to zrobię. -powiedział po chwili zastanowienia, ciężkim głosem.
Wypiął dumnie pierś po czym udał się pędem w poszukiwaniu siwej klaczy. Chciałam biec za nim, ale wiedziałam, że to na marne. Szkoda, że taki pies chciał popełnić samobójstwo dla jakiegoś dennego konika. Śmieszne, no ale cóż. Lajf is brutal. Będę musiała godnie pożegnać tego jakże in interesującego melepetę i udać się dalej w swoje strony.
Usiadłam na wielkim kamieniu i czekałam, aż ten samobójca popędzi na końskim grzbiecie wprost na Wodospad Zguby. W sumie, nie miałam co robić więc wolnym krokiem udałam się w jego kierunku, by obserwować piękną scenkę śmierci dwóch organizmów.
Nim zdążyłam się tam wygodnie rozsiąść usłyszałam tętent kopyt. Zanim się obejrzałam, świst, skok, chlust. Konia i Edwarda już nie było. W tym momencie zamurowało mnie. Wtedy zdałam sobie sprawę, że on zginął! Nie powstrzymałam go!
Popędziłam w dół. Skakałam niczym kangur po ostrych skałach, w łapy wbijałam sobie ciernie oplatające niektóre z głazów.
Oddałam skok. Baskilując w skoku  dostrzegłam, że truchło konia i psa podąża już wodą. Wtem przyspieszyłam i zaczęłam pokonywać brzeg rwącej rzeki. Pędziłam ile tchu. Nie patrzyłam nawet po czym. Moje łapy były zakrwawione, a oczy pełne łez.
Będąc tuż przy płynących ciałach, nie wskoczyłam do wody, ale chwyciłam za skórę na karku Edwarda. Przerzuciłam go natychmiast przez siebie, rzucając go na trawę przy brzegu. Koń popłynął przeraźliwym nurtem, a pies został wraz ze mną.
Popatrzyłam na niego. Przyłożyłam ucho do jego klatki piersiowej. Nie czułam bicia. Przyłożyłam łapę pod jego nos. Nie oddychał. Nie żył!
Wtem przytuliłam się do jego mokrej sierści, wydając z siebie skowyt rozpaczy. Przytuliłam go jeszcze mocnej zdając sobie sprawę z tego, że mój przyjaciel nie żyje.
Wtedy otworzył oczy.

<Edward?!>

1 komentarz:

  1. Zaraz odpiszę ^^ A ty znowu robisz z Edzia taką sierotę :/ / Edź

    OdpowiedzUsuń