Taa.. jasne. Pierw byłam przylepą, a teraz jestem jego przylepą? Niezły awans... Poszłam w głąb walącego się szałasu mimo tego, że pies wyszedł. Na chwilę zniknął. ''Bogu dzięki!'' -pomyślałam leżąc samotnie na mokrej ściółce.
Zaczęłam drzemać mimo otwartych oczu. Zaczęłam rozmyślać. Z błogiego stanu wyrwał mnie dyszący Edward niosący w pysku świeżego zająca. Najwidoczniej był na polowaniu.
Wchodząc do szałasu nie odezwał się słowem. Upuścił szaraka po czym trącił go nosem w moją stronę.
-Nie rób mi łaski. Nie potrzebuję. -powiedziałam pełna złości.
-Zjedz, pewnie jesteś głodna.
Widać, że polowanie bardzo go zmęczyło. Przypominał wrak psa.
Faktycznie- byłam diabelsko głodna i pożarłabym nawet konia z kopytami, ale jego wysiłek miałam gdzieś.
Zapadła głucha cisza. Zając leżał nietknięty, a Edward położył się w kącie domku z dala ode mnie. Korzystając z jego nieuwagi - samiec spał jak zabity - wyszłam z szałasu. Deszcz już nie padał, zawiał przyjemny wiaterek. Dzień juz dawno się pożegnał ze światem żywych, nastała czarna, mocna noc. Gwiazdy przebijały się nieśmiało przez zachmurzone niebo. Wbiłam w nie wzrok, który zaraz później przeniosłam na ogromny księżyc. Po chwili zrobiło mi się zimno więc wróciłam do schronienia.
Minęłam leżącego Edwarda, po czym jak poparzona zawróciłam. Podeszłam bardzo blisko psa. Położyłam się. Położyłam się wtulając łeb w jego ciepłą sierść. Przy nim czułam się bezpiecznie, mimo tego, że tylko mnie ''tolerował''.
Nie tylko czułam się bezpiecznie. W moim sercu coś się ruszyło, a ja sama siebie nie poznawałam.
Zamknęłam oczy i mocniej wbiłam głowę w jego miękkie futro powoli zasypiając.
<Edward?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz