Po tym jak niedawno dołączyłam do stada postanowiłam trochę odpocząć od towarzystwa... Chciałam pobyć trochę sama... Z dala od wszystkich.. Nie mogłam spać więc poszłam w kierunku: Jeziora Blasku Księżyca... Gdzie mogłam się wspiąć na górę i obserwować z góry przepiękny krajobraz... Ku mojemu zdziwieniu życie w tej części terenów stada było bardzo żywe nawet w nocy... Usiadłam na krawędzi góry i patrzyłam w piękny okrągły księżyc... Blask księżyca padał na moje futro co sprawiło że moja sierść zaczęła lśnić. To miejsce było dla mnie dosłownie azylem... Wszystkie moje ro zgalopowane myśli uspokajały się w jednej chwili pozwalając na relaks... Wiatr nagle poruszył moje futro tak ze zaczęło falować jak fale na morzu... Wiatr był bardzo ciepły... Uwielbiałam jak muskał moją sierść.... Przypominało mi się w tedy moje cudowne dzieciństwo zanim jeszcze moi rodzice zostali zabici... Nagle usłyszałam za sobą jakieś kroki... Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam silnie zbudowanego psa. Kojarzyłam go ze stada więc przybrałam normalną postawę i ze zdziwieniem patrzyłam na psa który zaczął się mnie pytać:
< Amigo? Możesz dokończyć? >
Ale dużo "..." xD
OdpowiedzUsuńTeż mam czasem takie opa gdzie ciągle piszę „..." xd
OdpowiedzUsuń