Spojrzałam na ludzi chcących nas zabrać. Chcieli pewnie nam pomóc, ale mam pewne obawy.
- Misiu, może i nam pomogą. Damy im się złapać?
Powiedziałam niepewnie i w razie czego zawarczałam.
- No nie wiem...
Cofnął się, ale oni i tak nas złapią.
- Mogą nas później oddać do schroniska!
Wtedy ludzie przekupstwem, bo świeżą sarną, zwabili nas do klatki. Później włożyli ją do samochodu i odjechali.
- Kiedy nas opatrzą to uciekniemy.
Misiu pokiwał głową.
- Oni nas wiozą do weterynarza...
Wyjrzałam przez okno i westchnęłam. Nie miałam dobrych skojarzeń z weterynarzami.
- Mogą nam pomóc.
Odburknął Misiu.
- Albo spieprzyć resztę życia.
Spojrzałam na reklamę schroniska.
<Misiu? Nira nie ma czasu ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz