W ostatniej sekundzie, chwyciłem ogon suczki, powstrzymując ją od śmiercionośnego skoku w przepaść. Rzuciła mi oburzone spojrzenie.
- Oszalałaś?! - wypuściłem jej ogon z pyska. - Mogłabyś się zabić!
Suczka, kiedy tylko wyswobodziła się z uścisku, zignorowała moje słowa, i zeskoczyła ponownie - tym razem, nie na złamany kark, ale na skałę, o piętro niżej. Przewróciłem oczami, karcąc ją w myślach za głupotę.
Widziałem jak pędzi na oślep, zeskakując o dwa piętra, aby stanąć w końcu na brzegu rwącej Rzeki Zguby, przy boku nieznajomego mi psa. Słowa wypowiadane z ust roztrzepanej Negry, topiły się w potoku, ale mimo tego dosłyszałem ich urywki.
Odwróciłem się i odszedłem. Nie miałem zamiaru stać tam na krawędzi, jak głupek i czekać aż Negra skończy pogawędkę z koleżką. Jednak zdrętwiałem w połowie kroku słysząc swoje imię.
- ....RainSteal.....
Mimo woli odwróciłem się i spojrzałem przez krawędź, na wstęgę dzikiego potoku. Negra stała odwrócona tyłem. Nie mogła.... Eh, zdawało mi się. Moje prawdziwe imię znają tylko rodzice i rodzeństwo...
Ale...Zaraz, zaraz.
Przed odbiegiem, Negra wykrzyczała imię. Spróbowałem sobie je przypomnieć. Juuzou. Tak Juuzou. Ale to nie mogło być.... Ugh, to MUSIAŁ być czysty przypadek. Nie możliwe, aby Negra znała mojego brata. To musiał być ktoś inny, musiał...
Zaczynałem się wahać.. Coś czego po prostu nienawidziłem - wahanie. Mogłem zejść na dół, mogłem upewnić się, czy moje myśli biegną w dobrym kierunku - ale wtedy naraziłbym się na gniew Negry. Na pewno nie będzie chciała mieć przy sobie "Napoleona Boidupę" przy spotkaniu z dawno niewidzianą osobą. Drugim wyjściem, było by czekanie na suczkę, czekanie na wyjaśnienie spraw. Ale wtedy nie byłbym sobą - i przyswoił Negrze tylko satysfakcji. Mogłem jeszcze odejść, marnując szansę na drugie spotkanie brata - jeśli to był on.
Pokręciłem głową. Nie, to nie był on. @#$%^&....
< Negra? Trochę nie wiem, jak mam wywlekać to CD ;^; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz