- Muszę przyznać, że bażanty wydają się całkiem interesujące. - powiedziałem w zamyśleniu
- Często je tu widuję. - odparła Sinon - Są naprawdę przyjacielskie. - patrzyłem przez chwilę jak suczka bawi się z ptakami. Przybywało ich coraz więcej. W pewnym momencie poczułem jak coś (lub raczej ktoś) wskakuje mi na grzbiet. Obejrzałem się do tyłu i zobaczyłem Czesława. Uśmiechnąłem się.
- Mi też miło cię poznać. - przywitałem go - Wydaję mi się, że polubię bażanty. - zwróciłem się do Sinon.
- Nie da się ich nie lubić. - pokręciła głową.
- Masz rację - potwierdziłem skinieniem głową. Nagle wszystkie bażanty zaczęły na mnie wskakiwać i po chwili byłem nimi całkiem otoczony. Nie widziałem Sinon, ale zdawało mi się że usłyszałem tuż obok parsknięcie śmiechem. Suczka próbowała się powstrzymać od śmiechu, ale widać przychodziło jej to z trudem.
<Sinon? brakus pomysłus (dzięki za cierpliwość :3 ) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz