sobota, 9 maja 2015

Od Negry CD Edwarda

W jednej chwili uświadomiłam sobie jaką sierotę z c siebie robię. Pies zyskał u mnie sympatię, ale nie zadziałało to w drugą stronę. Postanowiłam zdać sobie  z tego sprawę. Podniosłam dumnie głowę i fuknęłam. Czar prysł, w jednym momencie uczucie -nieokreślone uczucie- odeszło w niepamięć. Moje serce ponownie pokryło się kamienną powłoką, a ja jakby nigdy nic wyszłam z jaskini.
-Gdzie idziesz? -zapytał mnie Edward, który szykował się do wyjścia.
-''Nagle zacząłeś się do mnie odzywać? Już się nie gniewamy?'' -zacytowałam jego słowa z szyderczym uśmieszkiem.
Ten uciszył się i z opuszczoną głową odszedł. Dumnie uniosłam łeb i parkinsonowy ogon po czym poszłam w bliższe strony Crazy Dogs- konkretnie do mojej jaskini. Szybkim truchtem poczłapałam...
Po drodze chwyciłam w zęby kilka gałązek borówki czernicy i parę liści czosnku niedźwiedziego. Pomyślałam, że rozpalę ognisko za pomoca Wiecznego źródła ale pierw zamarynuję jakieś mięsko w zielskach, które miałam w pysku.
Będąc tuż obok domu, odetchnęłam z ulgą. Trafiłam! Zbiegłam po schodach po czym wciągnęłam do płuc zapach mojego azylu. Położyłam na ziemi ziela po czym pobiegłam do lasu, by zapolować na grubego zwierza.
Wpadłam w krzaki i zaczaiłam się na młodą sarenkę, która pasła się na polance tuż obok mnie. Biedna nie spodziewała się, że zaledwie 3 metry dalej czai się śmierć. Gdy istota położyła nogę zbyt blisko, uderzyłam.  Rzuciłam się na nią z impetem,. zaraz później - nim się spostrzegła- jednym, zwinnym ruchem zadałam jej cięcie. Przesunęłam zębami po jej karku. Sekundę później z sarenki trysnęła krew, zalewając moje nieskazitelne futro. Puściłam zwierzę, pozwalając się mu wykrwawić. Gdy nieruchomo leżało chwyciłam je w paszczę i zatargałam do domu zostawiając za soba drogę krwi.
Przed wejściem do jaskini odarłam truchło ze skóry, oddzieliłam lepsze kąski. Położyłam wszystko na trawie. Zaraz później zagalopowałam po ogień z WŹ. Zaniosłam żarzący się konar przed jaskinię, dorzuciłam kilka gałązek po czym natarłam mięcho ziółkami. Wrzuciłam je do ognia i czekałam aż się usmaży. Gdy tylko się upiekło, wyrwałam je z żaru i zaniosłam do jaskini, by delektować się nim w spokoju.
Zasiadłam na kanapie i zaczęłam powoli odrywać kęsy mięsiwa.
Popatrzyłam przed siebie. Nie wierzyłam własnym oczom. Przede mną - w wejściu- stał Edward.
-Czego tu szukasz?! -warknęłam obnażając zęby.

<Edward>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz