- Czy to moja wina, że ciągle na siebie wpadamy?! Mam cię unikać na siłę?! - warknąłem.
Negra odwróciła dumnie głowę.
- By się przydało, Edziu! - wyszczerzyła wrednie zęby. Ta sytuacja śmieszyła mnie, i jednocześnie irytowała - miałem dość jej fochów.
- Wiesz, chyba doszedłem do pewnej myśli - zaciągnąłem zdanie, wychodząc z cienia na plaże. Negra warknęła ostrzegawczo, ale ja - nie bałem się jej.
- Kiedyś, to ty musiałaś się za mną uganiać, abym ja w końcu nie popełnił samobójstwa z obojętności - podszedłem blisko, a ona odskoczyła.
- Nie podchodź do mnie! - warknęła.
- A teraz to ja muszę latać za sobą, aby dowiedzieć się co cię gryzie, a nawet jeśli nie chce, los i tak nas popchnie, czyż nie? - zbliżyłem się wystarczająco mocno, po czym wepchnąłem ją do wody. Negra poleciała do tyłu i chlupnęła do jeziora. Spojrzałem na taflę z satysfakcją. Po chwili wynurzyła się z rykiem.
- Jesteś wredny!!!! - wydarła się.
- Wybacz. Lubię czasem podroczyć się z innymi.
< Negra? Wybacz, za ilość >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz