Kontakt fizyczny zawsze wyrywa mnie z snu. Na początku myślałem, że przewalił się na mnie jeden z ludzkich i niestabilnych mebli , ale zdałem sobie sprawę, że to ciepłe i miękkie. Odwróciłem delikatnie głowę i dostrzegłem Negrę przy boku. Automatycznie chciałem się odsunąć, ale nie tym razem - nie miałem ochoty jej budzić. Nie byłem przyzwyczajony do jej zachowania, i naprawdę, nie chciałem wiedzieć jak zareaguje.
Siedziałem tak chwilkę, po czym delikatnie zsunąłem Negrę z siebie. Nie obudziła się. Wstałem i ruszyłem w stronę wyjścia. Jasne promienie przelewały się przez deski do ciemnego pokoju. Widać, że już ranek. Obolałe kości szybko rozprostowały się przy najmniejszym ruchu, wracając do dobrej kondycji. Zaskrzypiała deska pod moją łapą.
Usłyszałem ciche szurnięcie. Negra podniosła głowę.
- Gdzie idziesz? - zapytała nieprzytomnym głosem.
Uśmiechnąłem się nonszalancko.
- Nagle zaczęłaś się do mnie odzywać? Już się nie gniewamy?
Na pyszczek suczki wbiegł nagły grymas, po czym odwróciła się tyłem, mrucząc:
- A zresztą...
< Negra? Wybacz, że tak krótko ale brak czasu>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz