Ciekawie... Nigdy nie doświadczyłam tak niskich temperatur. Moja rasa nie należy do lubujący zimno, lecz ja jako ten "inny" preferuję niskie temperatury. Nie powiedziałam jednak żadnej z tych rzeczy suce idącej obok mnie. Po co marnować ślinę na takie głupoty? Z zasady odzywam się tylko wtedy, kiedy muszę i tak ma pozostać. Towarzyszący mi pies również nie należał do rozmownych, albo przynajmniej miał zły dzień. Ze względu jednak na wszechobecną, nieco krępującą ciszę odezwałam się wreszcie.
- Długo już tu jesteś?
Suka zastanowiła się przez chwilę.
- Nie jestem psem, który spędził tu większość swojego życia - zaczęła - ale do "nowicjuszy" też nie należę.
Pokiwałam powoli głową. Temat jednak nie został podjęty i znowu spacerowałyśmy bez słowa. Mijałyśmy coraz to różniejsze miejsca, które w żaden sposób nie pomagały mi znaleźć nowego tematu do rozmów. Wtedy skończyła się ścieżka, którą cały czas podążałyśmy. Przed nami znajdowało się ogromne jezioro o niezmącanej nawet najmniejszą zmarszczką tafli. Jego woda była przejrzysta i niesamowicie krystaliczna, a brzeg pokryty świeżą, wiosenną trawą. Korony stojących nieopodal drzew tworzyły schronienie przed oślepiającym, jak to o tej porze bywa, słońcem. Żadnych ptaków. Żadnych psów, ani szczeniąt. Przez chwilę poczułam się jakbym była głucha, jednak gdy do moich uszu dotarł dźwięk oddechu mojego i stojącej obok mnie suczki to wrażenie opuściło mnie bardzo szybko. Urzeczona tym widokiem przeszłam parę kroków do granicy między cieniem drzew a słońcem i usiadłam. Nie robiłam nic. Wpatrywałam się w jezioro i wsłuchiwałam w ciszę nie myśląc o niczym innym. Nie zauważyłam nawet przebiegającego obok w przerażeniu zająca, ani nie usłyszałam podchodzącej suczki. Przypomniałam sobie o istnieniu świata zewnętrznego dopiero, gdy Skyggen odezwała się.
Skyggen Makt? (tak właściwie to poprawnie jest "Skyggen" czy "Skygge", bo już nie wiem ;A; )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz