Uśmiechnęłam się nieśmiało, ale byłam szczęśliwa, że mnie zrozumiał i mi wybaczył. Prawdę mówiąc on jest w moich oczach tym 'nie wiadomo kim' , bo był przyjacielem. Ale ja nie chciałam nic już mówić, bo on zaproponował mi spacer, a to najlepsze co mogło mnie dziś spotkać.
- Tak, oczywiście Misiu!
Skoczyłam wesoło. Nawet kiedy skoczę nie jestem tak wysoka jak on. Już nie miałam mu niczego za złe. Poszliśmy w stronę jeziora zguby, było dziś nawet spokojniejsze niż wcześniej. Zaśmiałam się widząc jakąś sukę próbującą uporać się z czyszczeniem pyszczka z błota, w które wpadła. Jednak to nieładnie wyśmiewać się z innych i opanowałam się z góry. Nawet do niej nie podeszłam, bo wcześniejsza akcja mogłaby się powtórzyć, a na moim przyjacielu mi zależało.
- To co? Upolujemy jakiegoś jelenia?
Wskazał mi tak wielkie stado jeleni, że nie mogłam się oprzeć.
- Nie no...pewnie! Takiej okazji nie da się przeoczyć.
Uśmiechnęłam się i pobiegliśmy prosto na liczące kilkaset osobników stado. Nam potrzeba było tylko kilka, a więc bez trudu upolowałam jedną, a misiu dwie. Po zjedzeniu mojej byłam jeszcze głodna, a sama nie miałam sił, żeby upolować kolejną.
- Pomożesz mi upolować kolejną?
Zapytałam niepewnym głosem.
<Misiu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz