niedziela, 10 maja 2015

Od Percivala CD Ansii

Siedziałem z szeroko otwartymi oczami. Nigdy nie zrozumiem suczek. Naprawdę. Mówisz im komplement, a one uciekają z jaskini bez słowa! No, może w przypadku Ansii jest to normalne, ale…! Przynajmniej teraz już wiem, że nie jest niemową. Znaczy teoretycznie jest, bo nic nie mówi, jednak potrafi. A to coś nowego. I ma bardzo ładny głos – odezwało się coś w mojej głowie. Szkoda, że na co dzień go nie używa. Nadal lekko oszołomiony zachowaniem suni wstałem, po czym zrobiłem kilka kroków w stronę wyjścia. Zatrzymałem się. A co jeśli ona chce być teraz sama? A może właśnie chciała, żebym za nią pobiegł… Nie, poprawiłem się w myślach, prawdopodobnie jakakolwiek inna istota płci pięknej, ale nie Ansia. Zrezygnowany, z lekko spuszczonym łbem, potruchtałem przez las. Nagle do moich nozdrzy dotarł znajomy zapach. Rozejrzałem się dookoła, po czym wciągnąłem powietrze. Już z wysoko uniesionym nosem podążyłem za wonią, która mieszała się z zapachem kwiatów. Po chwili stała się zdecydowanie intensywniejsza, przyspieszyłem. Bieg, bieg, bieg… Jestem coraz bliżej… Niech to, zgubiłem trop!... Cofnąć się parę kroków… Jest!
Wyglądnąłem zza pnia drzewa, do którego doprowadziła mnie woń. Moje rozbiegane myśli zagłuszył szum potoku, który płynął wartko przez rozległe pole. Po jego drugiej stronie dostrzegłem leżąca w szuwarach psią sylwetkę. Nad wodą trop mieszał się z zapachem ryb i wodnej roślinności, jednak dobrze go rozpoznawałem. Ruszyłem po intensywnie zielonej trawie, stawiając jak najcichsze kroki. Zwrócona do mnie tyłem osoba niczego nie zauważyła, dlatego kontynuowałem skradanie się aż do potoku. Stąd dużo lepiej było widać sylwetkę, którą dostrzegłem wcześniej. Tak, to była Ansia. Zawahałem się. Zapewne nie chce mnie widzieć. Upewnię się przynajmniej, jak się czuje. Postawiłem łapę w lodowatej wodzie, ale po chwili ją wyciągnąłem. Zamiast przepływać potok, przeszedłem po zwalonym pniu, zaklinowanym na płyciźnie. Zeskoczyłem prosto w wysokie szuwary, powodując tym jednak masą szelestów. Ansia odwróciła gwałtownie łeb. Uśmiechnąłem się z zakłopotaniem, wyłażąc z chaszczy.

< Ansia? Krótka przerwa w pisaniu i wychodzi coś takiego .-. >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz