Blue Cove było wspaniałym, pełnym życia miejscem. Widziałem uśmiechnięte psy, które, jak ja i RH korzystały z pięknej pogody. Zachciało mi się pić, więc nachyliłem się nad jeziorem.
- Nie radzę. - Uśmiechnęła się Rose Hope. - Jest bardzo ciepła.
- O. Dzięki. - Ja również się uśmiechnąłem.
- Może popływamy...? - Zapytała z zachęcającym uśmiechem.
- Chętnie. - Powiedziałem i wskoczyłem do wody. Ciepła ciecz obmywała moje, lekko ubrudzone błotem futro. Było na prawdę gorąca, co sprawiało, że pływało się dosyć ciężko. RH chyba też to odczuła. Zatrzymała się na jednym z płytszych miejsc. Westchnęła.
- Gorąco... - Powiedziała cicho.
- Wiem. Chcesz już wyjść? - Zapytałem patrząc na suczkę.
Rosalia pokiwała lekko głową. Wyszliśmy i usiedliśmy na brzegu. Wytrzepaliśmy się, po czym znowu przysiedliśmy na brzegu.
- Pić mi się chce. - Powiedziała suczka. Z pewnością do siebie, ale i tak słyszałem.
- Jak chcesz, możemy iść nad Rzekę Zguby.
< Rose Hope? Krótkie, bez sensu, ale piszę z tabletu>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz