środa, 13 maja 2015

Od Niry CD Misiu

Siedząc tak ranna czułam się dziwnie. Jak inwalida, któremu ktoś musi pomagać. W sumie Misiu miał więcej ran. Cierpi, to nie są małe skaleczenia. Ja również potrzebowałam medyka. Właśnie, jestem rannym medykiem. Sama nie dam rady, a że zeszyłam rany to był już cud. Cierpienie można załagodzić różnymi naparami, ale myślę, że po zaszyciu nie działają. Ech, życie jest nieprzewidywalne. Nagle usłyszałam dziwny świst. Podeszłam do wyjścia. Jak zobaczyłam to, co działo się na dworze to aż złapałam się za głowę. Ludzie plus wyżły. Strzelali z karabinów, a głupie kundle ujadały. Rozpieszczone przez człowieka wyżełki wciąż tropiły i polowały na zające dostając w nagrodę pochwałę. Phi, jakież one głupie. Zawołałam Misia. Ludzie strzelali w sarny i zające, a kiedy nie wycelowali w zwierzę kula wylądowała blisko nas. Jakież to okropne!
- Co robimy? Przecież oni są tak blisko, że mogą nas zabrać do schronisk jak zauważą!
Panikowałam nie myśląc już o bólu.
- Nie mam pojęcia...pomyślmy.
Odwrócił się energicznie.
- Ludzie to ludzie, są nie do pokonania, nic ich nie powstrzyma, a na pewno nie zwierzęta. Mogą nas zastrzelić nawet wtedy, kiedy się do nich zbliżymy!
Zasłoniłam pyszczek łapą, aby za dużo już nie mówić.

<Misiu?Dobrze, że uratowałeś, wykaż się teraz XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz