Obejrzałem się za siebie i nie mogłem powstrzymać śmiechu.
Rozwścieczony Rambo biegł za mną najszybciej, jak tylko mógł rozchlapując błotniste kałuże tak, że to czym dostał ode mnie zdawało się być nieistotne.
Całe moje łapy i pysk pokrywało błoto. Owczarek nie wyglądał lepiej, chodź on miał także posklejaną sierść na grzbiecie z powodu...no, z wiadomego powodu.
- Rudy, stój! To tutaj! - krzyknął
Stopniowo zacząłem zwalniać w obawie, że to tylko pretekst abym przestał biec.
Pies stanął za mną zbyt zdyszany, aby cokolwiek powiedzieć. Pochyliłem łeb starając się wyrównać oddech, jednak cały czas obserwowałem ruchy Rambo.
- To ta jaskinia - powiedział unikając mojego wzroku.
Wiedziałem, że nie odpuści łatwo, jednak poszedłem we wskazanym przez niego kierunku.
Wtedy właśnie poczułem nagły ciężar przygniatający mnie do ziemi. Z płuc uleciało mi zaczerpnięte przed chwilą powietrze i padłem na ziemie.
Rambo przygniatający mnie przednimi łapami uśmiechał się dumnie. Nie próbowałem nawet się uwolnić; chodź ja byłem szybszy i zwinniejszy, owczarek był znacznie silniejszy.
- Błoto, tak? - fuknął - i po coś to zrobił, rudy padalcu?!
- A wiesz...- zacząłem próbując zachować powagę - ta twoja broda....mnie zawsze mówiono, że psy siwieją ze stresu, więc chciałem cię trochę...
Rambo warknął ostrzegawczo, puścił mnie, lecz kiedy tylko wstałem poczułem na sobie całkiem sporo mokrego, ciężkiego błota.
Mój towarzysz starał się zachować powagę, jednak jego pysk zdobił uśmiech szczeniaka, który właśnie zabrał kumplowi kość.
Ja za to miałem wyraz świętego oburzenia na twarzy.
- Następnym razem nie próbuj obrzucać mnie błotem - powiedział wielce z siebie zadowolony i dumnym krokiem wszedł do jaskini.
Miejsce, do którego dotarliśmy trudno opisać, chodź na pewno to kiedy zrobię.
Owczarek chodził tu i z powrotem opisując miejsca, w których przebywaliśmy.
Przyznam, że słuchałem tylko jednym uchem. Resztę uwagi skupiałem na źródle poza jaskinią.
Kiedy do niego dotarliśmy, podobnie jak Rambo zacząłem pić. Jednak kiedy tylko towarzyszący mi pies podniósł głowę, zanurzyłem kufę w zimny źródle i ochlapałem go.
Alfa spojrzał na mnie zbulwersowany i już miał coś powiedzieć, kiedy ponownie oberwał.
- Ty ruda mendo! - wykrzyknął i również wskoczył do wody.
Radosną chlapaninę przerwał czyjś głos. Rambo zastygł w bezruchu i nasłuchiwał.
< Ramble? :D >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz