sobota, 18 kwietnia 2015

Od Renee Do Edwarda

Szłam, spokojnie, wydeptaną drogą, przez gęsty las, rozglądając się za jakąś padliną, niedokończoną przez, sprawcę takowej śmierci. Niestety, pogoda mi nie sprzyjała i nawet nie doszłam pięciu kilometrów (heh) a niebo zachmurzyło się, zasłaniając słońce.
Westchnęłam, ale nie odwróciłam się i nie poszłam do jaskini. Czekałam na deszcz, by mieć choć, jedną frajdę, z całego tego spaceru.
Liczenie kropel, spadających na kamienie, sprawiało że traciłam poczucie czasu i mogłam spokojnie zająć się swymi prywatnymi sprawami, nie zaśmiecając sobie głowy jakimiś głupimi zachciankami typu głód czy pragnienie.
Chwilowo, miałam jeszcze w sobie trochę energii by nie umrzeć z wyczerpania, co w tym momencie było równe zeru.
Gdy, pierwsza kropla spadła mi na nos, potrząsnęłam lekko łbem by, wilgoć znikła, i zatrzymałam się. Rozejrzałam się wokół. Miałam wrażenie że czuje na sobie czyjeś spojrzenie, ale starałam się zachować poważną minę.
Ruszyłam dalej, czując na sobie zarówno kropienie jak i czyichś wzrok. To połączenie było nad wyraz, denerwujące, lecz powstrzymując chęć, krzyknięcia - co było w moim wykonaniu niczym szept - dałam sobie spokój.
Lecz kiedy, usłyszałam szelest, warknęłam niedosłyszalnie i instynktownie podniosłam łapę, co sprawiło że potknęłam się i przewaliłam w błoto.
Przeklęłam głucho i wstałam, otrzepując się z brudu.
Spiorunowałam, krzaki, ignorując wzbierający na sile deszcz, lejący się na mój pysk i szare chmury.
Nagle, zauważyłam szary, kształt, ledwie zauważalny na tle, ściany ulewy.
Zmarszczyłam lekko brwi i już chciałam zawołać - heh .. chciałabyś Ren .. - gdy, usłyszałam śmiech.
<Eduardo? :D>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz