Spojrzałem na skrzywiony pysk suczki, pełen samozadowolenia i satysfakcji. Nie powiem, miała charakterek. Jednak w obecnej chwili czułem tylko złość i pełną irytację. Była żałosna. Dlaczego zawsze na mojej drodze muszą stawać takie psy..? Jakby mało było rzeczy na świecie które doprowadzają mnie do utraty równowagi psychicznej.
Jednak mimo wszystko chciałem sprawić sobie trochę satysfakcji i zaskoczyć suczkę. Zaśmiałem się cicho i zmrużyłem oczy:
- Że ja udaję twardziela? To żałosne, że uważasz , że udaje swój PRAWDZIWY charakter. Nie mam ochotę wplątywać się w bójki z nieznanymi psami.
Mówiąc to odwróciłem sie i odszedłem w swoją stronę. Nie miałem zamiaru się odwracać. Wiedziałem co zaraz powie suczka. "Tchórz, boisz się". To nie była prawda. I tak tej suczki już więcej nie spotkam. Nie miałem zamiaru zabierać sobie czasu, zawracać sobie głowę..
- A ty dokąd? - warknęła. Uśmiechnąłem się, jednak nie była w stanie tego zobaczyć, gdyż nie odwróciłem się w jej stronę.
- W swoje strony... - wzruszyłem ramionami. - Nie mam zamiaru dalej się z tobą uganiać. W końcu i tak sie już nie spotkamy więcej...
- A skąd to wiesz? - mruknęła, a ja usłyszałem jej kroki na leśnej ściółce. Odchyliłem uszy, mając już naprawdę jej dość. Jednak odpowiedziałem normalnym głosem.
- Bo ja idę dalej. Nie zamierzam się tutaj zatrzymywać.
- Okej. - mruknęła dumnym tonem wykonując okrąg ogonem, zawracając. - A idź sobie w swoje strony. O jednego debila mniej. W swoje strony powiadasz? A dokąd dokładnie?
Westchnąłem zirytowany.
- Mamusia ci nie mówiła, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła?Z łaski swojej zamknij pysk i odejdź.
Chyba wyczuła, że działa mi na nerwy. Wiedziałem, że popełniłem błąd. Teraz to wykorzysta.
- Nikt mi nie będzie mówił co mam zamykać.
Wyprzedziła mnie szybko. Jej dumny chód doprowadzał mnie do irytacji. Machnęła mi kitą przed nosem.
- Uważaj - ostrzegłem.
- Bo co? - zachichotała.
- Nie zamierzam po raz drugi wplatać się w bójki. Lepiej dla ciebie będzie, jeśli zostawisz mnie w spokoju. Nie masz ciekawszych zajęć?
-Oj wybacz, panie piesku, ale dręczenie innych sprawia mi ogromną radość. - powiedziała to takim przysadzistym tonem, że zrobiło mi się jej żal w złym tego słowa znaczeniu. Naprawdę, chyba suczka musi okropnie się nudzić. - Zależy mi tylko na twoim imieniu.
- Coś się tak uwzięła?! - warknąłem groźnie pokazując kły.
- Bo JA nigdy nie odpuszczam.
Zaśmiałem się.
- Jesteś żałosna.
-Ty bardziej.
Naprawdę powstrzymywałem się aby jej nie ugryźć. Jej flaczki wyglądały by tak pięknie na tej leśnej ściółce. Ale raczej miała by paskudne mięso. Stwierdziłem, że będę ignorować przybłędę. Może w końcu da sobie spokój. Jednak tak się nie stało.
Szedłem wciąż przed siebie w las. Zaczęło się ściemniać.Dźwięki cichły., aż w końcu las zamarł w całkowitej ciszy. Z krzaków rozległo się ciche brzęczenie świerszcza. Miałem nadzieję, że ciemny las odstraszy towarzysza, jednak suka wciąż parła za mną, jak przylepa.
W końcu zatrzymałem się. Nie wiedziałem dlaczego to zrobiłem. Miałem nadzieję, że w końcu gość na gapę da sobie spokój. Usiadłem pod drzewem, obserwując jak Negra zbliża się coraz bardziej, wyłaniając sylwetkę z mroku.
- I co, pysiulu, zastanowiłeś się już? Powiesz mi jak się nazywasz?
- Co ci tak zależy? - w moim głosie nie było czuć irytacji.Naprawdę byłem ciekawy.
- Mamusia ci nie mówiła, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła? - zacytowała moje słowa, a mi naprawdę zebrało sie na jakiś porządny atak z mojej strony. Zignorowałem ją, i wbiłem pazury w korę drzewa pod którym siedziałem. Po chwili już siedziałem na konarze, ostrożnie sunąc po nim ku zwężającej się części.
Negra prychnęła.
- Szpaner.
Zignorowałem ją, po czym zeskoczyłem bezszelestnie tuż obok.
- Coś ty taki spokojny się zrobił? Nie idziesz dalej? - warknęła.
- Nie mam zamiaru. - usiadłem i zająłem się ostrzeniem pazurów o korę.
< Negra? Edward zmienia się co minutę. Raz jest agresywny raz spokojny>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz