Przewróciłam zirytowana oczami.
- Pojawią ci się zmarszczki, jeśli będziesz się cały czas uśmiechał - przyjrzałam się mu uważnym wzrokiem, po czym dodałam: - To znaczy więcej zmarszczek
Uśmiech mu nieco zelżał, jednak nadal kąciki jego ust były lekko uniesione. Obrałam sobie za cel zmazanie tego uśmiechu z jego twarzy. Prychnęłam zażenowana i odwróciłam się do niego tyłem. Nie zwracając uwagi na psa, ruszyłam spokojnym krokiem w kierunku najbliższych drzew.
- Gdzie idziesz? - usłyszałam za sobą głos Carmel'a
Nie odpowiedziałam, idąc dalej w swoim kierunku. Nie miałam ani zamiaru ani ochoty z nim rozmawiać, w szczególności, że miałam wrażenie, że on akurat mógł rozmawiać całymi godzinami. Jeśli teraz mu nie dam do zrozumienia, że nie chcę mieć z nim nic wspólnego, to nigdy się nie odczepi.
- Odpowiesz mi łaskawie, czy nie? - w jego głosie brzmiał teraz tłumiony gniew.
Ledwo powstrzymałam się od odwrócenia pyska i ujrzenia jego miny. Po chwili usłyszałam głuchy odgłos uderzeń łapami o ziemie. Gonił mnie. Zatrzymałam się i powoli zwróciłam w jego kierunku
- Dobra, kochaniutki. Powiedz mi, czego ode mnie chcesz, załatwimy to i się rozejdziemy w swoje strony - mruknęłam zniechęcona i znudzona
(Misiu? postaraj się xD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz