- Skąd mam pewność, że go nie otrułeś? - spytałam nieufnie, wiedząc jednak, że tego nie zrobił. Od kilku minut już go obserwowałam i zdawałam sobie sprawę, że nie zdążyłby nic zrobić z tym mięsem. Chciałam się podrażnić
- Mam wrażenie, że znasz odpowiedź - odparł nadal spokojnym tonem
Głód zwyciężył, bo rzeczywiście byłam głodna. Pochyliłam się i, łypiąc co chwile na psa, zaczęłam jeść. Muszę przyznać, że zając był naprawdę dobry, chociaż zdarzało mi się trafiać na lepsze. Gdy wreszcie skończyłam, odrzuciłam kości i spojrzałam na nieznajomego.
- Dobrze, a więc, może zaczniemy od początku? - zerknęłam na niego i ciągnęłam dalej - Jestem Azure
- Carmel, mów mi Misiu... - odparł
Rzadko się uśmiecham, naprawdę rzadko. Jednak teraz z trudem powstrzymałam uśmiech. Misiu? Genialne przezwisko... pomyślałam cierpko. Mimo to udało mi się zachować taką samą minę i odpowiedziałam, nie zwracając uwagi na jego zdrobnienie.
- Kim jesteś w sforze?
(Misiu?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz