Miał rację. Przedłużałem nieuniknione. Mogłem liczyć na cud, liczyć, że ktoś lub coś przybędzie mi z pomocą, ale jaka była szansa, że ktoś się zjawi i odwróci uwagę psa dostatecznie szybko? Zaczynałem już wymyślać.
- W grę nie wchodzi opcja, że po prostu sobie pójdę? - Uśmiechnąłem się niepewnie. Na jaką odpowiedź liczyłem?
- Miałeś taką okazję, ale okazałeś się... -
Nie skończył. Powietrze między nami przeciął pocisk. Nasze pyski skierowały się w tym samym momencie w stronę, z której przybył. W krzakach naprzeciw nas klęczał człowiek z dwururką wycelowaną prosto na nas. Tym razem nie miał zamiaru chybić...
Zakląłem cicho pod nosem. Spojrzałem na Lethal'a, gdy się odwracałem do ucieczki. Wyglądał na wkurzonego, niżeliby przestraszonego.
Lethal? Rozwinięcie pozostawiam Tobie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz