Pies próbował się uśmiechnąć... Co mu nieźle szło. W końcu westchnęłam od niechcenia:
~ No dobra... Niech ci będzie.
~ I co, bolało? ~ zaśmiał się... szczerze.
~ Tak, bolało. ~ prychnęłam od niechcenia ~ I to bardzo.
Pies chyba odruchowo spuścił wzrok. Spojrzałam na niego pytająco.
~ Co teraz? ~ uśmiechnęłam się delikatnie.
~ Chyba... Nie wiem. ~ odparł
~ Pójdziemy gdzieś? ~ zapytałam przełykając ślinę, lecz szybko zamknęłam pysk.
Pies spojrzał na mnie pytająco swoimi dużymi, czarującymi oczami.
~ No co? ~ ponownie przełknęłam ślinę.
~ Nic... ~ odpowiedział szybko ~ Możemy... Gdzie?
~ Gdzie chcesz... ~ raczej mruknęłam, niż powiedziałam.
~ Y... Wieczne źródło?
Zamurowało mnie. Nie chciałam iść tam, gdzie "spoczywa" ogień... Nie będę przechwalać się moim lękiem. Stałam bez najmniejszego szeptu, a pies zacisnął wargi.
~ Może jednak Mglisty Las?
~ Ehh... A proszę ~ zaśmiał się złośliwie.
Carter?
~ Co teraz? ~ uśmiechnęłam się delikatnie.
~ Chyba... Nie wiem. ~ odparł
~ Pójdziemy gdzieś? ~ zapytałam przełykając ślinę, lecz szybko zamknęłam pysk.
Pies spojrzał na mnie pytająco swoimi dużymi, czarującymi oczami.
~ No co? ~ ponownie przełknęłam ślinę.
~ Nic... ~ odpowiedział szybko ~ Możemy... Gdzie?
~ Gdzie chcesz... ~ raczej mruknęłam, niż powiedziałam.
~ Y... Wieczne źródło?
Zamurowało mnie. Nie chciałam iść tam, gdzie "spoczywa" ogień... Nie będę przechwalać się moim lękiem. Stałam bez najmniejszego szeptu, a pies zacisnął wargi.
~ Może jednak Mglisty Las?
~ Ehh... A proszę ~ zaśmiał się złośliwie.
Carter?
Dokończysz ten bezsensowny dialog?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz